Gdy Krzysztof Globisz od lat potwierdzał pozycję najważniejszego aktora swojego pokolenia, tworząc kolejne wielkie role w Narodowym Starym Teatrze – w „Bitwie warszawskiej 1920” potrafił zagrać trzy postaci jednocześnie! - padł ofiarą udaru w okolicznościach najgorszych, jakie sobie można wyobrazić. W gościnnym pokoju w Warszawie, gdzie miał nocować po nagraniu, upadł na podłogę i nie miał sił powstawać. Nie mógł też już mówić, ale zdołał wykonać telefon do żony Agnieszki. Ta zaś poruszyła niebo i ziemię, by odszukać męża, przede wszystkim zaś przekonała policjantów, by namierzyli miejsce jego pobytu. To się udało, ale pewne zmiany w organizmie były już nieodwracalne, a w walce ze skutkami udaru liczy się czas.