Reklama

Wielki kinowy powrót Krzysztofa Globisza

„Prawdziwe życie Aniołów” Artura Barona Więcka inspirowane udarem Krzysztofa Globisza, z kreacjami jego, Kingi Preis i Jerzego Treli, dla którego była to ostatnia rola – nareszcie w kinach.

Publikacja: 18.10.2022 20:26

Wielki kinowy powrót Krzysztofa Globisza

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Gdy Krzysztof Globisz od lat potwierdzał pozycję najważniejszego aktora swojego pokolenia, tworząc kolejne wielkie role w Narodowym Starym Teatrze – w „Bitwie warszawskiej 1920” potrafił zagrać trzy postaci jednocześnie! - padł ofiarą udaru w okolicznościach najgorszych, jakie sobie można wyobrazić. W gościnnym pokoju w Warszawie, gdzie miał nocować po nagraniu, upadł na podłogę i nie miał sił powstawać. Nie mógł też już mówić, ale zdołał wykonać telefon do żony Agnieszki. Ta zaś poruszyła niebo i ziemię, by odszukać męża, przede wszystkim zaś przekonała policjantów, by namierzyli miejsce jego pobytu. To się udało, ale pewne zmiany w organizmie były już nieodwracalne, a w walce ze skutkami udaru liczy się czas.



W filmie oglądamy dramatyczną scenę udaru i telefonu do żony, która zniekształcone dźwięki w słuchawce traktuje jako żart, a potem mamy pokazaną żmudną walkę aktora Adama – Krzysztof Globisz gra bowiem alter ego, wspieranego przez żonę i przyjaciół, pośród których jest Kuba (Jerzy Trela) i tatrzański swawolnik Józek (Michał Majnicz). To do jego górskiego domu na pierwszy wypoczynek udaje się Adam.

Czytaj więcej

McCartney pisał dla Globisza



Pełne metafizyki panoramy Tatr, pokazane w zamieci, z burzowy chmurami, bo jak mówi Kuba „Józek zapomniał zapłacić za światło”, ale też pełne śniegu, błękitu i słońca - ilustrują zmienny los człowieka, a są też idealną scenografią dla rozmów Krakowian, inspirowanych góralską filozofią ks. Józefa Tischnera, którego aura unosi się nad wszystkim. To kontynuacja filozofii wspaniałych filmów z Krzysztofem Globiszem „Anioł w Krakowie” czy „Zakochany Anioł” Artura Barona Więcka i Witolda Beresie (teraz występuje w roli producenta kreatywnego), akcentujących jasną stronę życia, siłę przyjaźni, miłości, ale też ducha, bo bez niego ciało jest martwe nie tylko po udarze.



Duchową siłaczką jest żona Agnieszka, fantastycznie grana przez Kingę Preis. Nie poddaje się nigdy, czuje uśpioną obecność męża, na opresję losu odpowiada uśmiechem i żartami, często pieprznymi. Zapytana przez córkę, co się stanie z tatą odpowiada, że będzie... mulatem. Syna przekonuje, by nie bał się powiedzieć o trudnych relacjach z czasów, gdy scena była dla ojca ważniejsza niż rodzinny dom, bo tylko przy szczerych relacjach jest możliwe wspieranie chorego człowieka, potrzebującego ciepła rodziny.

Reklama
Reklama



Agnieszka przypomina też mężowi jego kreacje z filmów o krakowskim Aniele i klnie się na wszystko, co można, że przywróci męża do życia. I czyni to, rozśmieszając ich ulubionymi żartami, nuci „Piechotą do lata” Bajmu i zaprasza do tańca, choć mężczyzna jej życia siedzi jeszcze na wózku.



Podobne jest znaczenie Kuby. Wspomina dawne historie z teatralnych tournee, goli przyjaciela, pokazując że nie drżą mu już ręce i przekonuje, że najważniejsze w życiu to wypić wódeczkę z kolegą, porozmawiać, bo tylko małe rzeczy i radości gwarantują szczęście w życiu. Wzruszające są etiudy, w których aktorzy, włącznie z Józkiem, grają bociany, ćwiczą mimikę, tańczą albo zjeżdżają na sankach na tle tatrzańskich wierchów.



Oglądamy również efekty akcji charytatywnej Anny Dymnej, która zdobyła na aukcję pióro papieża Franciszka, mozolną pracę lekarzy (Juliusz Chrząstowski), fizjoterapeutów i logopedek (Marta Ojrzyńska i Urszula Grabowska), którzy pomagają wstać aktorowi z łóżka, rozkurczyć zaciśniętą udarem dłoń, postawić pierwszy krok, odróżniać słowa prawdziwe od zmyślonych i uczyć się mówić na nowo. Scena, w której aktor omijając skomplikowane frazy, dokonuje cudów słowotwórstwa i nazywa wiewiórkę „skakajką”, jest podwójnie śmieszna, bo Agnieszka przysięgła mężowi, że pierwsze słowo, jakie wypowie wytatuuje sobie na piersi.



Największą wartością jest jednak to, że Krzysztof Globisz ponownie miał szansę stworzyć kreację: zagrał niełatwą dla siebie scenę udaru, ćwiczeń, zmiennych nastrojów, wizyjne sekwencje w Starym Teatrze, a nawet drugi udar, który przytrafił się podczas kręcenia filmu, oraz sytuację, gdy stabilizując swoją kondycję – nabiera pielęgniarkę, że omdlał. Cieszy się grą i delektuje. Zaś najpiękniejsza jest scena finałowa, gdy widzimy uśmiech Adama, jak recytuje piękny wiersz o miłości, wytrzymującej próbę czasu i losu. To podziękowanie dla żony, która nareszcie może odpocząć, kładąc głowę na ramieniu uratowanego męża.



Krzysztof Globisz był wraz z twórcami filmu gościem festiwalu. Tryskał dobrym humorem, optymizmem, odpowiadał na pytania, zaś „Rzeczpospolitej” potwierdził, że zagra w filmie kolejną rolę.

Film
„Brat" ze wspaniałą kreacją Agnieszki Grochowskiej
Film
Łukasz Palkowski: Seriale zacierają granice
Film
Kto przebije „Heweliusza”, który jest najlepszym serialem roku
Film
Joel Edgerton i „Sny o pociągach": niezwykli ludzie wierni dawnej miłości
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Film
Zobacz seriale, o których zaraz będzie głośno! Zapraszamy na pokazy specjalne podczas BNP Paribas Warsaw SerialCon
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama