Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zaczął się od kontrowersji

Festiwal polskich filmów w Gdyni otworzy w poniedziałek wieczorem „Orzeł. Ostatni patrol” Jacka Bławuta.

Publikacja: 12.09.2022 03:00

„Orzeł. Ostatni patrol” Jacka Bławuta to świetne wojenne kino

„Orzeł. Ostatni patrol” Jacka Bławuta to świetne wojenne kino

Foto: Mat. Pras.

Tegoroczna edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zaczęła się od kontrowersji. Komitet organizacyjny ogłosił program złożony z 16 filmów, które trafiły do konkursu głównego, po czym tydzień później, łamiąc regulamin, dodał jeszcze cztery pozycje. Pojawiły się głosy o manipulacji. Ale selekcja zawsze jest trudna, nie zawsze trafna, a w zestawie dodanych tytułów znalazły się m.in. ciekawe propozycje artystyczne, jak „Cicha ziemia” Agnieszki Woszczyńskiej czy „Brigitte Bardot cudowna” Lecha Majewskiego.

Bohaterowie pod wodą

Polskie kino ma za sobą mocny rok. Kilka tytułów zaistniało już na międzynarodowych festiwalach. To zdobywca nagrody w Cannes „IO” Jerzego Skolimowskiego o losach zabranego z cyrku osiołka, ale też o współczesnej Polsce i Europie.

Czytaj więcej

Dokument o Nan Goldin zdobywa weneckiego Złotego Lwa

Będzie również pokazywany w Gdyni anglojęzyczny film Agnieszki Smoczyńskiej „The Silent Twins” – historia bliźniaczek, które od dzieciństwa komunikowały się wyłącznie ze sobą. Będą „Głupcy” Tomasza Wasilewskiego o trudnej miłości, odchodzeniu, macierzyństwie, których premiera odbyła się w Karlowych Warach, oraz „Kobieta na dachu” Anny Jadowskiej, świetnie przyjęta na Tribeca Film Festival, gdzie odtwórczyni głównej roli Dorota Pomykała dostała nagrodę aktorską. I wreszcie nagrodzony w weneckiej sekcji Orrizonti „Chleb i sól” Damiana Kocura.

Na otwarcie festiwalu wybrano film Jacka Bławuta „Orzeł. Ostatni patrol”. Znakomity operator i dokumentalista wrócił do jednej z tajemnic II wojny światowej. Supernowoczesny jak na swój czas polski okręt podwodny „Orzeł” w 1939 roku bronił wybrzeża, potem uciekł, unikając próby internowania w Estonii, i przez duńskie cieśniny, w tym wąski Sund, przepłynął do Wielkiej Brytanii.

W kwietniu 1940 roku, tuż przed niemiecką inwazją na Norwegię, podczas patrolu na Morzu Północnym zatopił niemiecki transportowiec „Rio de Janeiro” wypełniony żołnierzami. Półtora miesiąca później wyruszył na swój ostatni patrol. Do dzisiaj nie odnaleziono wraku okrętu. Powstało kilka hipotez na temat jego zatonięcia, żadna nie została potwierdzona.

Czytaj więcej

Wenecja 2022: Filmowcy walczą o wolność słowa i spojrzenia na świat

Przyznaję: bałam się tego filmu, że będzie to kolejna epopeja wojenna chwaląca męstwo polskiego oręża. Znakomity operator i dokumentalista Jacek Bławut zrobił film absolutnie niezwykły. Pokazał dramat ludzi w klaustrofobicznej przestrzeni. Wszyscy zostawili swoje życie daleko, na lądzie. Są twardzi, ale tęsknią. Chłopiec, którego widzi jeden z marynarzy, gdy podpływają do lądu i obserwują odbywające się na nabrzeżu wesele, podobny jest do jego synka... Dwaj oficerowie kochali się w tej samej kobiecie...

Chcą wypełnić rozkaz, walczyć. Ale wiedzą, jaka może być cena za ich odwagę i jak straszna jest śmierć, gdy człowiekowi zaczyna brakować powietrza. Są w filmie sceny walki, nalotów i wybuchających min, ale przede wszystkim składa się on z niuansów, z urwanych rozmów, z rozkazów rzucanych przez oficerów, drgnień ust zdradzających przerażenie, obrazu oczu, w których czasem widać nadzieję i wolę przetrwania, a czasem świadomość zagrożenia i śmierci.

Bławut zgromadził w swojej ekipie aktorów o pięknych, wrażliwych twarzach. To Tomasz Ziętek, Mateusz Kościukiewicz, Antoni Pawlicki, Adam Woronowicz. Wszystkich trudno wymienić. Każdy ma tu swój charakter, swoją historię, swoje zadania do wykonania, swój lęk, swoją godność.

Dwie górskie historie

Na ekranie powstaje portret pokolenia, które walczyło w powstaniu warszawskim czy chciało wrócić do Polski przez Monte Cassino. Do tego znakomite zdjęcia Jolanty Dylewskiej, świetny montaż i uczciwość reżysera-dokumentalisty, który z wielu hipotez zaginięcia wybrał tę o omyłkowym zbombardowaniu przez brytyjski samolot, ale dodał zakończenie, o którym nie można przestać myśleć.

W konkursie jest „Filip” Michała Kwiecińskiego, historia mężczyzny, który jedyny z rodziny przeżył wojnę i warszawskie getto. „Orlęta. Grodno ’39” Krzysztofa Łukaszewicza to z kolei pierwszy film o inwazji wojsk radzieckich na Polskę w 1939 r.

Dwa filmy „górskie” to: „Infinite Storm” Małgorzaty Szumowskiej i „Broad Peak” Leszka Dawida, historia Macieja Berbeki. Thriller „Apokawixa” zaprezentuje Xawery Żuławski.

Będą też obrazy rodziny: „Tata” Anny Maliszewskiej, „Strzępy” Beaty Dzianowicz, gdzie bliscy muszą zmierzyć się z chorobą Alzheimera u nestora rodu, czy „Śubuk” Jacka Lusińskiego, zainspirowany historią matki autystycznego chłopca. Festiwal potrwa do 17 września.

Tegoroczna edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zaczęła się od kontrowersji. Komitet organizacyjny ogłosił program złożony z 16 filmów, które trafiły do konkursu głównego, po czym tydzień później, łamiąc regulamin, dodał jeszcze cztery pozycje. Pojawiły się głosy o manipulacji. Ale selekcja zawsze jest trudna, nie zawsze trafna, a w zestawie dodanych tytułów znalazły się m.in. ciekawe propozycje artystyczne, jak „Cicha ziemia” Agnieszki Woszczyńskiej czy „Brigitte Bardot cudowna” Lecha Majewskiego.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Laureaci Oscarów, Andrzej Seweryn, reżyserka castingów do filmów Ridleya Scotta – znamy pełne składy jury konkursów Mastercard OFF CAMERA 2024!
Film
Patrick Wilson odbierze nagrodę „Pod Prąd” i osobiście powita gości Mastercard OFF CAMERA
Film
Nominacje do Nagrody Female Voice 2024 Mastercard OFF CAMERA dla kobiet świata filmu!
Film
Script Fiesta 2024: Damian Kocur z nagrodą za najlepszy scenariusz