Reklama

Olgierd Łukaszewicz wspomina Andrzeja Wajdę

Olgierd Łukaszewicz, aktor, prezes ZASP wspomina Andrzeja Wajdę specjalnie dla "Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 10.10.2016 18:28 Publikacja: 10.10.2016 18:23

Olgierd Łukaszewicz wspomina Andrzeja Wajdę

Foto: AFP

Jak Mickiewicz, Żeromski, Wyspiański, czy Stanisława Przybyszewska należy do tych suwerennych duchów artystycznych, które podejmowały się organizowania wspólnotowej wyobraźni Polaków. Niewątpliwym jego mistrzem był tu Jan Matejko. Studiując na krakowskiej ASP Wajda widział siebie jako malarza, który dostarcza narodowi obrazów, aby ten naród mógł się w nich przejrzeć.

Matejko działał dla pokrzepienia serc, i wzmocnienia ducha narodowego. Andrzej Wajda natomiast, jeśli wchodził w dyskusję z historią, starał się ją racjonalizować, nawet za cenę rozdrapywania ran i wskazywania wstydliwych miejsc. Starał się, abyśmy z tej historii wyciągali wnioski, które by nas budowały jako obywateli i jako wrażliwych ludzi. Czynił to oczywiście z temperamentem, zaangażowaniem i gorączką artysty. Nie pouczał, raczej stawiał pewne rzeczy przed oczy i serce.
Jeśli dziś niektórzy dopominają się o pamięć o żołnierzach wyklętych, to przecież właśnie Wajda wstrząsający portret żołnierza wyklętego Maćka Chełmickiego zbudował w filmie „Popiół i diament”.

Zawsze bardzo starannie dobierał temat filmu czy spektaklu, stąd każde zetknięcie się nim od razu stawiało człowieka w czujnej postawie: Uczył, że nie warto życia poświęcać banałowi. Uczulał nas aktorów, by wydarzenie artystyczne, w którym chcieliśmy uczestniczyć, było godne poświęcenia największej energii, którą możemy z siebie wydobyć. Naszego sumienia, szczerych intencji i uczuć. Wiedział, że Hollywood nam naszej historii nie opowie, że musimy zrobić to sami.

W opowiadaniu tej historii stosował zasadę "non possumus" manipulacji. Powtarzał: oprzyjmy się na faktach, wiedzy, a nasze postawy twórzmy na miarę humanizmu. Przez to był otwarty i namawiał do otwartości, do wyjścia poza polski zaścianek, choć przecież był bardzo polskim artystą.

W ekranizacji „Pana Tadeusza” zwłaszcza w księdze „Rada” podzielił wściekłość i oburzenie Adama Mickiewicza, gdyż często nasze polemiki i spory są tak miałkie, i oparte wyłącznie na emocjach.
Jako reżyser powodował, że artyści się w nim zakochiwali i starali się „zagrać najpiękniej” zachęcał do współuczestnictwa, mawiał przewrotnie: jak mi pokażesz, co zagrasz, ja będę wiedział, gdzie ustawić kamerę. Oczywiście miał wiele obrazów wymyślonych z góry. Miał temperament dowódcy. Jego typową uwagą było: szybciej, kochani, bo nie znosił nudnych opowieści i megalomanii.

Reklama
Reklama

Zetknąłem się z nim także, podczas nowelizacji ustawy o kinematografii. Walczył o racje środowiska i potrafił porwać do nich niedawnych przeciwników. Jeśli było mu dane ocierać się o politykę, był politykiem, który kieruje się sercem i umysłem.

Film
Marcin Dorociński, przeboje z Cannes i nie tylko
Film
Stare kino jest jak dobre wino i coraz popularniejsze
Film
Gdynia 2025: Holland, Machulski, Pasikowski i Smarzowski powalczą o Złote Lwy
Film
„Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”, czyli randka w ciemno
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Reklama
Reklama