Reklama

Kłótnia dwóch reżyserów

Historia burzliwej znajomości François Truffaut i Jean-Luc Godarda – wielkich twórców i myślicieli francuskiej Nowej Fali to także opowieść o historii kina.

Publikacja: 17.03.2017 17:00

Gdy się poznali na początku lat 50. ubiegłego wieku, byli dwudziestolatkami. Do redakcji „Cahiers du Cinema”, w której pracowali jako dziennikarze, przywiodła ich miłość do kina i wiara, że mogą je zmienić. I zmieniali, bo ich zaangażowane teksty przysparzały periodykowi czytelników. Krytykowali kręcenie w studiu, skorumpowany i akademicki, ich zdaniem, festiwal w Cannes.

Pochodzili z różnych domów. Francois Truffaut mawiał, że uratowała go miłość do X Muzy. Założył DKF mając 16 lat i rozpaczliwie pragnąc lepszego życia niż to, które mu zaoferował dom rodzinny. Jean-Luc Godard wychował się w Szwajcarii w bogatej protestanckiej rodzinie, jego ojciec był lekarzem. Francois i Jean-Luc wierzyli, że prawdziwe życie to to, które widać na ekranie. Dla obu idolami byli Alfred Hitchcock i Jean Renoir, Robert Rossellini, a potem Ingmar Bergman. Jak na twórców filmowych zaczęli nietypowo – przez kilka lat analizowali cudze filmy.

– Co innego cenili w sztuce kina, a ich filmy także się różniły – przypomina Antoine de Baecque, biograf oby reżyserów.

Pierwszy nakręcił swoje debiutanckie „400 batów” Truffaut. I odniósł sukces, którego namacalnym dowodem stała się Złota Palma w Cannes. Był 1959 rok, a on miał 26 lat. Jak wyjaśniał, pokazywał w nim siebie jako czternastolatka, którego nikt nie kochał. Powstanie Nowej Fali, czyli Nouvelle Vague, stało się faktem.

Młodzi entuzjaści nowego kina, filmowali na ulicy, posługiwali się lekkim sprzętem, pokazywali nieznanych młodych aktorów, opowiadających często historie bardzo prywatne.

Reklama
Reklama

Pierwszy film Jean-Luc Godarda - „Do utraty tchu” wspomagany przez Truffaut, współautora scenariusza, choć został nagrodzony, spotkał się z kontrowersyjnym przyjęciem widzów.

W latach 60. XX wieku, każdy kolejny film tych reżyserów wzmacniał ich zawodową pozycję.
Truffaut twierdził, że zarówno w kinie, jak i w życiu, zależy mu na intensywności przeżyć, i że filmy są doskonalsze niż życie.

– Praca z nim oznacza prostotę i bezceremonialność – opowiadał jeden z aktorów wielokrotnie grających u obu reżyserów. – Godard jest na planie spięty.

Choć Godard i Truffaut, bardzo jednak różni, pracowali osobno, nadal jednak się wspierali. W 1966 roku Truffaut został koproducentem filmu Godarda: „Dwie lub trzy rzeczy, które o niej wiem”. Opublikował także artykuł, w którym opisał fenomen swego przyjaciela: „czy zaangażowałem się w ten film dlatego, że przyjaźnimy się od 20 lat, czy raczej z tego powodu, że jest najlepszym filmowcem świata? Jest szybki jak Rosselini, sprytny jak Sacha Guitry, muzyczny niczym Orson Welles, skuteczny jak Hitchock, głęboki jak Bergman i bezczelny jak nikt inny”.

Zdawać by się mogło, że to przypieczętuje na lata ich przyjaźń. Ale tak się nie stało. Drogi reżyserów rozeszły się po majowych wydarzeniach 1968 roku…

W filmie Claire Duguet wiele materiałów archiwalnych komentowanych przez twórców i teoretyków kina, a także biografów.

Reklama
Reklama

Premiera francuskiego dokumentu „Truffaut – Godard. Koniec przyjaźni” w sobotę 18 marca o 22 w Planete.

Film
„Brat" ze wspaniałą kreacją Agnieszki Grochowskiej
Film
Łukasz Palkowski: Seriale zacierają granice
Film
Kto przebije „Heweliusza”, który jest najlepszym serialem roku
Film
Joel Edgerton i „Sny o pociągach": niezwykli ludzie wierni dawnej miłości
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Film
Zobacz seriale, o których zaraz będzie głośno! Zapraszamy na pokazy specjalne podczas BNP Paribas Warsaw SerialCon
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama