Rambo po raz czwarty, czyli karykatura amerykańskiego wojownika

Sylvester Stallone wrócił do roli dzielnego komandosa, choć już dawno powinien iść na emeryturę. Należy do minionego świata muskularnych herosów kina akcji

Aktualizacja: 10.03.2008 12:08 Publikacja: 09.03.2008 18:18

Rambo po raz czwarty, czyli karykatura amerykańskiego wojownika

Foto: Rzeczpospolita

Sylvester Stallone ma 61 lat, ale nie zważa na upływ czasu. Przewiązał czoło czerwoną bandaną, wziął łuk pod pachę i po raz czwarty udał się na wojnę. Tym razem staje oko w oko z birmańską juntą, która więzi amerykańskich misjonarzy. Po co podstarzałemu gwiazdorowi kolejna krwawa jatka na ekranie?

On sam tłumaczy, że podjął się reżyserii filmu, bo ruszyło go sumienie - w ten sposób apeluje o przestrzeganie praw człowieka w Birmie. Tę deklarację należy traktować z przymrużeniem oka.

Stallone ma dwa wyjścia: albo może wracać do roli boksera Rocky'ego - dwa lata temu wcielił się w niego po raz szósty - albo odwoływać się do mitu amerykańskiego wojownika, który stworzył dzięki Rambo. Wielokrotnie przekonał się, że tylko tak wzbudza zainteresowanie publiczności. Dlatego odcina kupony od sławy, którą zdobył w epoce muskularnych twardzieli.

Lata 80. w Hollywood były rajem dla kulturystów i karateków. Fascynacja siłą i ciałem osiągnęła wówczas apogeum, bo Ameryka potrzebowała twardego wzorca męskości. Strach wzbudzały homoseksualizm i feminizm, widmo AIDS, a także Związek Radziecki nazwany przez prezydenta Ronalda Reagana Imperium Zła. Tylko stuprocentowy facet o wielkich muskułach mógł temu zaradzić.

Stallone wszedł w rolę zbawcy USA w „Rambo - pierwsza krew” (1982). Adaptacja mrocznej powieści Davida Morella o popadającym w obłęd weteranie z Wietnamu zamieniła się w pean na cześć godności amerykańskiego żołnierza. W następnych częściach nieugięty komandos dawał łupnia Sowietom w Afganistanie i wietnamskiej dżungli.

Podczas, gdy Stallone walczył o wolność i demokrację, rozkwitały inne kariery. Kulturysta Arnold Schwarzenegger był m.in. mocarnym „Conanem barbarzyńcą”, „Terminatorem”, komandosem w „Comando” i „Predatorze”. Karateka Chuck Norris szalał w „Zaginionym w akcji” i „Oddziale Delta”. Pod koniec lat 80. dołączyli do nich: mistrz wschodnich sztuk walk i ochroniarz Steven Seagal w roli gliniarza „Nico”, a także Jean Claude Van-Damme - pseudonim „mięśnie z Brukseli” - w filmach „Krwawy sport” i „Kickbokser”.

Schyłek ery Herkulesów zaczął się w latach 90., wraz z kryzysem mitu macho. W nowej rzeczywistości facet, który na ekranie rzucał się wrogom do gardeł zamiast myśleć i opiekować się słabszymi, przypominał troglodytę. Nie wątpiący w cel swoich misji podstarzali wojownicy budzili uśmiech politowania.

Dobrze rozumiał to Schwarzenegger, który od początku traktował własny wizerunek z ironicznym dystansem. W najlepszym dla siebie momencie zakończył karierę i przeszedł do polityki. Norris ograniczył się do występów w serialu „Strażnik Teksasu” i promocji sportowego trybu życia. Przy okazji zrobił karierę w Internecie jako bohater absurdalnych dowcipów. Van Damme i Seagal od dawna nie mogą wrócić do kina. Ich produkcje trafiają od razu na rynek DVD.

Jak na tym tle wypada Stallone? W „Johnie Rambo” nie najlepiej. Zarówno jako reżyser, jak też aktor. To prymitywne kino klasy B. Sly nie pręży już nagiego torsu do kamery. Ciało skrywa pod przepoconą koszulką, ale faktów nie da się ukryć. Wygląda jak napompowany worek zniekształconych mięśni. Twarz ma nalaną, jakby zaszkodziły mu zastrzyki z botoksu. Jest karykaturą siebie samego sprzed lat. Przypomina eksponat z muzeum osobliwości.

Ile razy zobaczymy go jeszcze w tych samych rolach? W wywiadach żartuje m.in., że nie wróci już do roli Rocky'ego, bo z kim miałby walczyć? Z artretyzmem? Oby dotrzymał słowa.

Zdecydowałem się umieścić akcję w Birmie, gdyż świat mało wie, że toczy się tam jedna z najbardziej brutalnych wojen na świecie. Nie chciałem rozegrać opowieści w Iraku czy Afganistanie, bo wprowadzenie tam fikcyjnej postaci, która zmienia bieg wydarzeń, byłoby niestosowne wobec ludzi, którzy tam naprawdę walczą, Myślałem o Meksyku, ale ma on inne problemy: zbrodnie, narkotyki, przemyt ludzi. Dżungla jest ponadto ciekawsza wizualnie.

Zdjęcia kręciliśmy w Tajlandii. Tam jest dużo tajnej policji birmańskiej, więc zdarzały się próby zastraszania ekipy. Przez kilka miesięcy nie mogliśmy znaleźć Birmańczyka, który chciałby z nami pracować, aż pewnego dnia zgodził się jeden z nich, co zmieniło sytuację. Nie zahamowało to jednak prześladowań. Człowiek, który zagrał u mnie czarny charakter, był birmańskim rebeliantem. Gdy władze się dowiedziały, że z nami pracuje, jego rodzinę uwięziono.

Z wiekiem stałem się bardziej cyniczny, więc mój Rambo zdaje sobie sprawę, że opuścił go Bóg i ludzie. Żyje na wygnaniu, chce, żeby zostawiono go w spokoju. Pojawiają się jednak misjonarze, którzy wierzą, że ludzie mogą być dobrzy i dzięki nim Rambo rodzi się na nowo, ma znowu cel w życiu. To jego ostatnia walka. Pod koniec filmu nie ma w dżungli już nic do zrobienia. Przegnał swoje wszystkie demony, chce zbudować sobie normalne życie. Tylko, że jest już za stary. Musi jednak wrócić do domu, bo wybaczył Ameryce. Pogodził się z nią.

 

 

 

 

Sylvester Stallone ma 61 lat, ale nie zważa na upływ czasu. Przewiązał czoło czerwoną bandaną, wziął łuk pod pachę i po raz czwarty udał się na wojnę. Tym razem staje oko w oko z birmańską juntą, która więzi amerykańskich misjonarzy. Po co podstarzałemu gwiazdorowi kolejna krwawa jatka na ekranie?

On sam tłumaczy, że podjął się reżyserii filmu, bo ruszyło go sumienie - w ten sposób apeluje o przestrzeganie praw człowieka w Birmie. Tę deklarację należy traktować z przymrużeniem oka.

Pozostało 89% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu