Superprodukcja „1612”, która miała przybliżyć sens nowego rosyjskiego święta państwowego obchodzonego od trzech lat na cześć wypędzenia polskich najeźdźców z Moskwy i odzyskania przez Rosję niepodległości, okazała się niewypałem. Potwierdzają to negatywne recenzje oraz świecące pustkami sale.
„1612” jest w pewnym sensie klonem naszego „Ogniem i mieczem”, tyle że z odwrotnym przesłaniem. Krytycy rosyjscy podkreślają jednak, iż jako wtórny „1612” przegrywa z filmem Jerzego Hoffmana pod względem dramaturgii, fabuły i wierności historii. Okres rosyjskiej Smuty jest tylko tłem, na którym rozgrywa się główny wątek, mający niewiele wspólnego z wydarzeniami sprzed 400 lat.
W trójkącie miłosnym, który jest podstawą fabuły, prawdziwa postać historyczna to córka zamordowanego cara Borysa Godunowa, Ksenia. Zamiast przebywać w klasztorze, jest więziona przez polskiego hetmana (Michał Żebrowski), podróżującego z nią i wojskiem do Moskwy. Hetman jest bezlitosnym i podstępnym Polakiem, który planuje się ożenić z Ksenią Godunową, by wprowadzić ją na moskiewski tron i rządzić Rosją.
Powyższy plan nie ma jednak szans, a to za sprawą innej fikcyjnej postaci – młodzieńca Andriejki, przedstawiciela rosyjskiej hołoty, zakochanego w Ksenii. Dowiedziawszy się, że carewna więziona jest przez hetmana, w ekspresowym tempie (a na dodatek we śnie), uczy się sztuki szermierki oraz strzelania z armat. W nakręconych z hollywoodzkim rozmachem scenach bitew Andriejko trzy razy strzela z armaty i ani razu nie chybia, przynosząc zwycięstwo swoim. Szermierczego popisu dokonuje zaś, wbijając polskiemu hetmanowi szpadę prosto w usta.
Krzysztof Zanussi na rosyjskiej premierze „1612” oświadczył, że film nie jest antypolski. Zdaniem rosyjskich krytyków nie jest nawet prorosyjski. „Jest baśnią w każdym szczególe – pisze jeden z nich. – W filmie o 1612 roku zawarto masę cudowności – i gadającą rybę, i uśmiechającego się z tamtego świata Hiszpana przypominającego wschodniego dżina, a nawet jednoroga”. Tyle że, jak dodaje inny, „w filmie o tym, jak wypędzono Polaków spod Moskwy, brak nutek patriotycznych. Jest za to przesłanie: och, jak trzeba było zmuszać nasz naród do obrony ojczyzny”.Dostrzec można nawet elementy podziwu dla polskich najeźdźców. – Mamo, patrz, anioły, anioły! – krzyczy z zachwytem mała dziewczynka, zobaczywszy zbliżających się skrzydlatych husarzy.„Polacy wyglądali w filmie bardzo elegancko” – napisał na forum jeden z internautów. Inny zauważył natomiast: „Europejczycy w ogóle prezentowali się wyjątkowo dumnie na tle dzikiej Rosji”. Czyżby reżyser, który przed premierą zaklinał się, że nigdy nie nakręciłby antypolskiego filmu, przesadził z poprawnością polityczną?