Rock króluje na ekranie

Film Martina Scorsese „The Rolling Stones w blasku Świateł” na początek imprezy. – Let’s rock! – powiedział dyrektor Berlinale Dieter Kosslick, otwierając festiwal. Nie bez powodu. Muzyka będzie się w tym roku przewijała przez całą imprezę

Aktualizacja: 07.02.2008 23:37 Publikacja: 07.02.2008 17:18

The Rolling Stones ze Scorsesem na Berlinale

The Rolling Stones ze Scorsesem na Berlinale

Foto: AFP

Berlin oszalał. Nie na punkcie George’a Clooneya, Brada Pitta czy Leonardo DiCaprio, ale czterech facetów z pomarszczonymi twarzami, na których odbiło się życie na maksa, alkohol i narkotyki.

Pół godziny przed prasowym pokazem filmu Martina Scorsese „The Rolling Stones w blasku świateł” na sali Cinemaksu nie było ani jednego wolnego miejsca. Bilety na seanse dla publiczności sprzedano w ciągu dwóch godzin. Tłumy na konferencji prasowej, tłumy na Potsdamer Platz, przed hotelem Hyatt.

Po „The Last Waltz” – zapisie koncertu The Band z 1978 roku, po portrecie Boba Dylana („No Direction Home”), po filmie o bluesie „Feel Like Going Home” Martin Scorsese pokazał opowieść o zespole, który stał się jedną z legend XX wieku. Jesienią 2006 r. The Rolling Stones dali dwa koncerty w Nowym Jorku, w Beacon Theatre. Film jest zapisem tego występu. Absolutnie genialnym.

Zaczyna się spokojnie. W czarno-białych ujęciach widzimy, jak Scorsese przygotowuje zdjęcia, rozmawia z Jaggerem. Potem sala się zapełnia. Ze Stonesami wita się Bill Clinton. „Mój 11-letni kuzyn was uwielbia” – mówi, a potem przedstawia: „Polish president”. Aleksander Kwaśniewski ściska dłoń Micka Jaggera, obok niego żona w czarnej sukni.

Muzyka w tym filmie porywa, wciąga z każdą chwilą bardziej. Widz zapomina, że siedzi w kinie

A potem jest już tylko muzyka. Bo ona jest głównym bohaterem tego dokumentu. Jagger całkowicie panuje nad sceną, tańczy, śpiewa, cały jest muzyką i rytmem. Czasem tylko zwalnia tempo, gdy wykonuje piosenkę wspomnienie „Far Away Eyes” albo napisaną dla Marianne Faithfull „As Tears Goes by...” Muzyka porywa, wciąga z każdą chwilą bardziej. Widz zapomina, że siedzi w kinie, poddaje się nastrojowi, czuje się tak, jakby był w teatrze na Broadwayu.

To zresztą zasługa nie tylko Scorsese. Na planie było 17 kamer. Fenomenalne zdjęcia zrobili najlepsi operatorzy świata, m.in. Robert Elswit („Magnolia”, „Good Night and Good Luck”, John Toll („Braveheart. Waleczne serce”), Stuart Dryburgh („Fortepian”), Andrew Lesnie („Władca pierścieni”). Powiedziałabym nawet, że samego Scorsese jest tu najmniej. Film rzadko wykracza poza rejestrację koncertu. Przez chwilę widzimy twarz młodego Jaggera. Przetrwamy może rok... – mówi. Potem, gdy jest sławny, dziennikarz pyta go: – Czy umiesz wyobrazić sobie siebie w wieku 60 lat na scenie? – Z łatwością – odpowiada. Nie myślę w czasie koncertu. Czuję – uśmiecha się Keith Richards.

Scorsese nie pokazuje artystów zmęczonych. Nie do końca też wiemy, jak narodziła się ich legenda, jak przetrwali wszystkie zakręty XX wieku, jak z buntowników stali się gwiazdami masowej kultury. Oglądamy nie przenikliwy dokument, lecz rewelacyjny zapis koncertu. Tylko tyle. A może aż tyle.

Muzyka robi w czasie tego festiwalu niebywałą karierę. „Patti Smith: Dream of Life” Stevena Sebringa to portret rockowej poetki. Ona sama przyjeżdża do Berlina z koncertami. Kompozytor Gustavo Santaolalla, nagrodzony dwoma Oscarami, wyprodukował „Café de los maestros” – dokument o czterech słynnych twórcach tanga. A w Panoramie Special znalazł się obraz „CSNY Déja vu” o tournée Nash & Young po ogarniętym wojną Iraku.O znaczeniu muzyki w kształtowaniu się tożsamości młodych ludzi opowiada kilka filmów z sekcji Generation i Forum. „Love, Peace and Beatbox” to próba wejrzenia w berlińską subkulturę. „War Child” – historia gwiazdy hip-hopu Emanuela Jala, który w dzieciństwie był żołnierzem w Sudanie. Hip-hop interesuje także twórców „Divizions” z Ugandy i „Tribu” z Filipin.

A na koniec: debiut reżyserski Madonny „Filth and Wisdom” zapowiadany jako wydarzenie towarzyskie Berlinale. Ale kto wie, może ona zaskoczy widzów czymś więcej niż tylko ambicjami?

Tegoroczny konkurs zaczyna się od muzyki – imprezę otwiera film o Rolling Stonesach, a kończy filmowy żart, jakim jest zwariowany film Michela Gondry’ego „Be Kind Rewind”. Ale pomiędzy tymi dwoma lekkimi propozycjami w konkursie znalazło się 21 tytułów o większym ciężarze.

Po Cannes także Berlin zainteresował się długometrażowym dokumentem. Wydarzeniem festiwalu ma się stać „Standard Operating Procedure” Errola Morisa o więzieniu Abu Ghraib w Iraku.

W tym roku uczestnicy festiwalu czekają na uhonorowany ośmioma nominacjami do Oscarów i niepokazywany jeszcze w Europie film Paula Thomasa Andersona „Aż poleje się krew”. Bardzo oczekiwany jest też amerykański film Hiszpanki Isabel Coixet „Elegia” według powieści Phillipa Rotha. Berlin ukradł w tym roku festiwalowi canneńskiemu jego ulubieńca Mike’a Leigh, który pokaże tu film „Happy-Go-Lucky”. Interesująco zapowiada się film Włocha Luigi Falorniego „Ogniste serce”, oparty na biografii dziecka-żołnierza z Erytrei Senaita Mehariego. Z kolei Eric Zonca pokaże remake „Glorii” Johna Cassavetesa.

W konkursie mocno reprezentowana jest Azja z „Wierzymy w miłość” Chińczyka Wanga Xiaoshuai, „Pieśnią wróbla” Irańczyka Majida Majidiego, „Nocą i dniem” Koreańczyka Hong San-soo czy „Wróblem” Johna To (Hongkong). Co ciekawe, wszystkie te filmy są obrazami współczesnymi. Ameryka Południowa ma w konkursie meksykańskie „Jezioro Tahoe” Roberta Guediguiana i brazylijski mocny „Elitarny oddział” Jose Padily.Polskim akcentem będzie pozakonkursowy pokaz „Katynia” Andrzeja Wajdy. W sekcji filmów krótkich znalazła się też animacja Mariusza Wilczyńskiego „Kizi Mizi”.

bh

Berlin oszalał. Nie na punkcie George’a Clooneya, Brada Pitta czy Leonardo DiCaprio, ale czterech facetów z pomarszczonymi twarzami, na których odbiło się życie na maksa, alkohol i narkotyki.

Pół godziny przed prasowym pokazem filmu Martina Scorsese „The Rolling Stones w blasku świateł” na sali Cinemaksu nie było ani jednego wolnego miejsca. Bilety na seanse dla publiczności sprzedano w ciągu dwóch godzin. Tłumy na konferencji prasowej, tłumy na Potsdamer Platz, przed hotelem Hyatt.

Pozostało 91% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu