Po trupach do bogactwa

W Berlinie odbyła się międzynarodowa premiera filmu „Aż poleje się krew”, z wielką rolą Daniela Day-Lewisa, który jest faworytem do Oscara. Ale dziennikarze bili na razie brawo tylko raz: po pokazie meksykańskiego „Jeziora Taho” - pisze dziennikarka "Rzeczpospolitej" z Berlina

Aktualizacja: 11.02.2008 00:27 Publikacja: 11.02.2008 00:26

Po trupach do bogactwa

Foto: Rzeczpospolita

Film Paula Thomasa Andersona, który zdobył aż osiem oscarowych nominacji, luźno oparty na powieści Uptona Sinclaira, to historia Daniela Plainview, który na początku XX wieku zbudował w Kalifornii imperium naftowe. Anderson opowiada o „gorączce nafty”, ale przede wszystkim o przeraźliwej żądzy bogactwa i władzy. O chciwości i podniesionej do potęgi ambicji, która uwalnia to, co w człowieku najgorsze.

Daniel Day-Lewis gra człowieka bez skrupułów, który z roku na rok staje się coraz twardszy i idzie do celu po trupach. Nie potrafi zachować człowieczeństwa nawet w kontakcie z dzieckiem, które samotnie wychowuje. Przychodzi moment, że staje się nam obcy. Jest uosobieniem zła, przestajemy go rozumieć i doszukiwać się w nim nawet tragizmu.

Najciekawsze wydaje się jego starcie z kaznodzieją – jedynym godnym go przeciwnikiem, walczącym o swoją pozycję w społeczeństwie równie bezwzględnie jak on. Dla nich obu nie ma miejsca w miasteczku.

W recenzjach „Aż poleje się krew” krytycy amerykańscy przywołują „Olbrzyma” George’a Stevensona. Ale tamta epicka opowieść z Jamesem Deanem w roli głównej miała duży ładunek melodramatyczny. Film Andersona pozbawiony jest emocji. Staje się wiwisekcją patologicznej osobowości. „Nienawidzę ludzi – mówi Plainview. – Chcę zarobić dostatecznie dużo pieniędzy, żeby się od nich uwolnić”.

W ten sposób, paradoksalnie, „Aż poleje się krew” wpisuje się w nurt dzisiejszego kina o dehumanizujących mechanizmach funkcjonowania wielkich korporacji. Jest współcześnie okrutna.

Psychiczne okrucieństwo i moralna ambiwalencja pojawiają się na berlińskim ekranie także w innych filmach. Nawet tych najskromniejszych, pokazujących codzienne życie. Amerykańskie „Nocne ogrody” Damiana Harrisa to historia dziewczynki, która w wieku ośmiu lat została porwana z domu. Porywacze za pieniądze wynajmowali dziecko pedofilom. Po ośmiu latach widzimy tę dziewczynę, już bez opiekunów, żyjącą z prostytucji. Czy będzie w stanie wrócić do domu, gdy ktoś odnajdzie jej rodziców?Damian Harris nie pozwala sobie na łatwy happy end. Podobnie zresztą jak Petri Kotwica w „Czarnym lodzie” – opowieści o trójkącie jak z telenoweli. Kultura mydlanych oper bardzo znacząco odbija się na współczesnym kinie.

Obrazy Harrisa i Kotwicy nie są tego jedynymi dowodami. W podobnej konwencji utrzymany jest film Wanga Xiaoshuaia „Wierzymy w miłość”. Chińczyk wymyślił tak komercyjną fabułkę na dwa małżeństwa i chore na białaczkę dziecko, że nie powstydziłaby się jej Ilona Łepkowska.

Ale pojawiło się też w Berlinie piękne, artystyczne kino za sprawą 37-letniego meksykańskiego debiutanta Fernanda Eimbckego. Jego „Jezioro Taho” dzieje się w małym miasteczku, gdzie życie toczy się leniwie. W żarze słońca nikt nigdzie się nie spieszy. Jednak pozorny marazm kryje wielkie tragedie i małe radości. Tęsknotę za odrobiną ciepła i najprostszą potrzebę zbliżenia się do innych, pokonania własnej samotności.

Młody bohater „Jeziora Taho”, którego właśnie osierocił ojciec, w ciągu jednego dnia przejdzie szkołę życia. Wieczorem wejdzie we wszystkie związki i przyjaźnie, jakie jeszcze rano odrzucał. Delikatny film ze znakomitymi zdjęciami, które podkreślają marazm małomiasteczkowego życia i dają widzowi czas na refleksję.

Filmy takie jak „Jezioro Taho” nie zapewniają festiwalowi gwiazd. Tłumy fanów pod Berlinale Palast nie piszczą na widok odtwórcy głównej roli Diega Catano.

Ale wiem, że za jakiś czas zapomnę, jak była w Berlinie ubrana Scarlett Johansson, a zachowam w pamięci obraz chłopca, który idzie przez puste, rozżarzone słońcem ulice meksykańskiego puebla.

Daniel Day-Lewis

aktor

„Aż poleje się krew” to mój piąty film prezentowany na berlińskim festiwalu. Ale tym razem ze szczególnym niepokojem czekałem na reakcję. Zastanawiałem się, czy w Europie nasz obraz będzie tak samo odbierany jak w Stanach. Dlatego ucieszyło mnie jego dobre przyjęcie.

Moja praca przypomina trochę pracę Daniela Plainview. Też poruszam się po omacku. Nigdy nie oceniam swoich bohaterów, usiłuję odnaleźć w sobie choćby ich cząstkę. Tak naprawdę sporo mnie to kosztuje. Bardzo głęboko przeżywam role i mocno identyfikuję się z moimi bohaterami. Kiedy na planie padają słowa „koniec zdjęć” i wszyscy pospiesznie zbierają się do domu, ja jeszcze długo muszę zrzucać z siebie graną postać. Są dni, gdy nie mogę wieczorem zasnąć, bo ona ciągle jest ze mną. Daniel Plainview był dla mnie szczególnym wyzwaniem, bo on niewiele mówi o sobie słowami. Musiałem go przetrawić głęboko, znaleźć odpowiedni język ciała. Przeczytałem powieść Sinclaira, a reżyser podrzucił mi sporo książek, głównie pamiętników z początku XX wieku. To były wspomnienia ludzi, którzy zostawiali rodziny i jechali do Kalifornii, by tam szukać szczęścia. Czytałem np. biografię Edwarda Doheny’ego.

Starałem się wymyślić gesty Plainview, jego wygląd, przyzwyczajenia. Ale wbrew temu, co się pisze, nie kopałem dołów w moim ogrodzie, choć prawdą jest, że pracowałem dużo fizycznie, żeby innego wyglądu nabrały moje ręce.

Jestem inny niż bohater „Aż poleje się krew”, nie przywiązuję wagi do pieniędzy ani bogactwa. Jestem też ojcem, więc najtrudniej było mi zrozumieć jego stosunek do syna. Ale na tym właśnie polega aktorstwo, że człowiek staje się kimś innym niż w rzeczywistości. not. bh

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu