Z równym mistrzostwem fotografował zarówno top modelki, artystów, jak bezrobotnych i włóczęgów. Wystawa pokazuje wszystkie etapy pracy Richarda Avedona, choć pomija zdjęcia kolorowe, poprzestając na czarno -białych – najlepszych w jego dorobku.
22-letni Richard Avedon przyjechał z Nowego Jorku do Paryża w roku 1945. W Ameryce zaczynał od reklamówek. W Paryżu zrobił wielką karierę jako fotografik haute couture – dla "Harper's Bazaar" i "Vogue'a".
Wystawę w Martin-Gropius-Bau otwiera głośne zdjęcie "Dovimy ze słoniami". Modelka ubrana w wąską czarną suknię od Diora z białą szarfą wygląda jak poskromicielka dzikich zwierząt. Gdy przyjrzeć się uważniej, można zauważyć, że zrywające się do biegu słonie mają nogi spętane łańcuchem. Zdjęcie doskonale oddające kreacyjny talent Avedona było zrobione w paryskim cyrku.
Richard Avedon zrewolucjonizował fotografię mody. Zerwał z sesjami w studiu. Wyszedł w plener, gdzie robił dynamiczne, pełne ruchu zdjęcia. "Fotograficzny portret jest wizerunkiem tego, kto wie, że jest fotografowany" – mawiał. "Sesja jest wymianą emocji. Obraz się udaje, kiedy emocje się spotykają".
Te słowa Avedona przypominają, że pod koniec lat 50. zajął się portretami. W ciągu całego życia zrobił tysiące ujęć artystów, gwiazd popkultury, polityków. Są tak różne jak pozujący ludzie. Louis Armstrong nie wypuszcza trąbki. Charlie Chaplin stroi miny. Zdjęcia Samuela Becketta i Francisa Bacona mają egzystencjalny klimat. Czarno-białe fotografie czwórki Beatlesów emanują młodzieńczą energią (dopiero potem Avedon wykreował ich kolorowy psychodeliczny plakat). Nagi Allen Ginsberg w uścisku z Peterem Orlovskym nie kryje seksualnych preferencji. Andy Warhol pozostaje outsiderem i obserwuje z boku grupę przyjaciół.