Po pierwsze zrealizował kino gatunkowe w najczystszym kształcie: melodramat doskonały z podtekstem polityczno-historycznym.
Po drugie pokazał, wykorzystując w scenariuszu autentyczne wydarzenia, jak wyglądało stacjonowanie radzieckich wojsk w Polsce.
Po trzecie ukazany przez niego tragiczny w skutkach romans Rosjanki i Polaka nie przypomina miłosnych westchnień Janka i Marusi symbolizujących polsko-radziecką przyjaźń z nieśmiertelnych „Czterech pancernych i psa”.
Kolejnymi zaletami są świetne, naturalne aktorstwo rosyjskich wykonawców i znakomicie odtworzone realia. Czym była tytułowa Moskwa, Waldemar Krzystek wie z autopsji. Legnica to miasto jego dzieciństwa. Przez prawie pół wieku siedziba dowództwa Północnej Grupy Wojsk Radzieckich i miejsce stacjonowania wielkiego garnizonu. Właściwie państwo w państwie.
W ogrodzonej murem części nie tylko mieszkali zawodowi żołnierze z oficerami, ale działały radzieckie szkoły, sklepy, szpital, kino, a nawet więzienie. Tam w 1967 r. zostaje skierowany wojskowy pilot i niedoszły kosmonauta Jurij wraz z piękną żoną Wierą. Na uroczystej akademii z okazji 50. rocznicy rewolucji październikowej zafascynowana polską poezją i muzyką Wiera śpiewa po rosyjsku i po polsku „Grande Valse Brillante” z repertuaru Ewy Demarczyk.