[b]Rz: Nie ja jedna czułam się zaskoczona, dowiedziawszy się, że Mike Leigh nakręcił komedię.[/b]
[b]Mike Leigh:[/b] W dzisiejszych czasach łatwo jest pogrążać widzów w depresji. Dlatego na przekór wszystkiemu postanowiłem przypomnieć, że życie jest piękne. Także dla zwyczajnych ludzi. A komedia? Dlaczego nie? Czuję się lekko zdeprymowany, słysząc, że jestem specjalistą od ponurych dramatów społecznych. Krytycy przypięli mi łatkę i nie zauważają, że każdy niemal mój film jest inny. A już żeby mówić o przygnębiającym tonie? Przecież zawsze szukam w życiu pozytywów. Mówię o przełamywaniu samotności, tolerancji, dążeniu do prawdy, wartości rodziny.
[b]Idąc tym tropem myślenia, można by zaryzykować stwierdzenie, że podobne są do siebie bohaterki "Happy- -Go-Lucky" i "Very Drake". Obie chcą pomagać innym.[/b]
Szukam człowieczeństwa w każdej jednostce. Zaczynam myślenie o filmie nie od znalezienia tematu, lecz właśnie bohatera. Interesują mnie ludzie, którzy nie żyją wyłącznie dla siebie, chcę pokazywać ich relacje z otoczeniem. A w jakim to będzie kostiumie i cza- sie, to sprawa drugorzędna.
[b]Jak pan wyszukuje bohaterów?[/b]