[b]Rz: Czy we Francji istnieje star system? [/b]
To pytanie słyszałam od początku pracy nad „Z miłości do gwiazd”. Kiedy napisałam pierwszy szkic scenariusza, mój producent spytał: „Jak my mamy zrobić taki film? To nie Hollywood. U nas nie ma gwiazd!” Odpowiedziałam: „Wśród młodych aktorek może nie, ale jednak kilka artystek o niezwykłej poularności we Francji jest, choćby Catherine Deneuve, Isabelle Adjani, Brigitte Bardot, Jeanne Moreau.” Poza tym kolorowe pisma od lat czerpią zyski z tego, że tworzą szum wokół aktorów. Nie tylko filmowych, także telewizyjnych.
[b]Daleko im do standardów amerykańskich.[/b]
To prawda, w Europie relacje między artystami i publicznością są inne niż w Stanach. W Hollywood gwiazdy żyją z dala od zwykłego życia, są niemal półbogami. Mieszkają w twierdzach, do których zwykły śmiertelnik nie ma dostępu, poruszają się nierzadko w otoczeniu ochroniarzy. We Francji aktorzy chodzą po ulicach i mieszkają w zwyczajnych domach lub apartamentach. Isabelle Huppert, Nathalie Bay czy Emmanuelle Beart bywają w tych samych restauracjach, co inni zamożni Paryżanie. A gwiazdki telewizyjne rozdają autografy na ulicy.
[b]Opowiada pani w „Z miłości do gwiazd” o tym, jak sławni aktorzy tracą swoją prywatność. Nie boi się pani, że zakończenie filmu uprawnia do wniosku, że można mieszać się w ich życie. W końcu pani bohater ma w wielu sprawach rację. [/b]