„Kac Vegas” kosztował zaledwie 35 milionów dolarów, ale w amerykańskich kinach zarobił ich ponad 240. Reżyser i odtwórcy głównych ról już podpisali kontrakty z wytwórnią Warner na realizację sequela – premiera ma się odbyć w maju 2011 roku.
Film Todda Phillipsa zawdzięcza sukces inteligentnemu zobrazowaniu banalnie prostego pomysłu na fabułę. Phil (Cooper) i Stu (Helms) organizują Dougowi (Bartha) wieczór kawalerski w Las Vegas. Do trójki przyjaciół dołącza jeszcze Alan (Galifianakis), brat przyszłej żony pana młodego. Razem jadą do hotelu Ceasar Palace, by zaszaleć w kasynie i nocnych klubach. Dla uczczenia spotkania wchodzą na dach hotelu i wznoszą toast. Tu urywa im się film.
Phil, Stu i Alan budzą się rano w apartamencie, który przypomina pobojowisko. W szafie kwili noworodek. W łazience miota się tygrys. Panowie mają gigantycznego kaca, jednak najgorsze jeszcze przed nimi. Gdzieś zapodział się Doug, a oni nie pamiętają, co działo się zeszłej nocy. Na odnalezienie kumpla mają niecałe 48 godzin, tyle pozostało do ślubu...
Phillips pokazuje kuriozalne konsekwencje imprezowego szaleństwa, ale nie wykłada kawy na ławę. Bohaterowie muszą najpierw zrekonstruować wydarzenia ubiegłej nocy, co sprawia, że „Kac Vegas” zamienia się w łamigłówkę. Im więcej jej elementów zostaje odkrytych, tym bardziej absurdalna staje się sytuacja skacowanych kumpli. To jest główne źródło komizmu filmu. Co prawda, humor bywa często grubiański, ale idealnie wpisuje się w nastrój ostro zakrapianej zabawy dla dużych chłopców.
[i] USA 2009, reż. Todd Phillips, wyk. Bradley Cooper, Ed Helms, Zach Galifianakis, Justin Bartha[/i]