Jednocześnie festiwal walczy z przeciwnościami. Nie ma już śladu po spustoszeniach, jakie tydzień przed jego rozpoczęciem uczyniły na Lazurowym Wybrzeżu sześciometrowe fale. Mer Cannes zmobilizował wszystkie siły porządkowe, knajpki na Bulwarze Croisette już wabią uczestników festiwalu i turystów, na wyrównanym piasku plaż wokół Pałacu Festiwalowego wyrosło miasteczko filmowe. Ale te błyskawiczne porządki kosztowały miasto majątek.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory[/link] [/wyimek]
Teraz canneńczycy z niepokojem patrzą w niebo i czytają komunikaty na temat przemieszczania się chmury wulkanicznego pyłu. Na razie jednak lotnisko w Nicei przyjmuje samoloty bez zakłóceń. W stumetrowym apartamencie canneńskiego hotelu Carlton zainstalował się już przewodniczący tegorocznego jury Tim Burton. Dyrektor festiwalu Gilles Jacob, dziękując "filmowcowi o złotym sercu i rękach ze srebra" za przyjęcie funkcji szefa jury, przypomniał, że po raz pierwszy Złotą Palmę będzie przyznawał reżyser, który zaczynał karierę w animacji. "Mam nadzieję, że szczypta jego szaleństwa i humoru spłynie na Croisette" – dodał.
Powszechnie uważa się, że kryzys odbił się na festiwalu dopiero w tym roku. Będzie mniej filmów i mniej gwiazd. Mniej – jak na Cannes, bo w programie znalazły się nowe tytuły Woody'ego Allena, Ridleya Scotta, Olivera Stone'a, Kena Loacha, Mike'a Leigha czy Alejandro Gonzalesa Inarritu, a po czerwonym dywanie już w pierwszych dniach przejdą się Russell Crowe, Kate Blanchett i Michael Douglas.
[srodtytul]Skromny łucznik [/srodtytul]