„Następny rok” – taki tytuł mógłby nieść nadzieję. Ale Mike Leigh jest pesymistą. Następny rok jest taki sam jak poprzedni i taki sam jak kolejny. Ktoś się rodzi, ktoś umiera, a ludzie i tak przypominają samotne wyspy.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory[/link][/wyimek]
Głównymi bohaterami filmu są starsi małżonkowie – Gerry i Tom, którym udało się w życiu zbudować rodzinę i wychować syna, a teraz starzeją się, pełni tolerancji dla siebie nawzajem i dla świata. Ale otaczają ich samotni zgorzkniali dziwacy, którzy popełnili w przeszłości niejeden błąd i nie są już w stanie nawet udawać szczęścia.
Nikt tak jak Anglicy nie jest przywiązany do realizmu, a Mike Leigh to mistrz w podpatrywaniu zwyczajnych ludzi niedających sobie rady z życiem. „Następny rok” to skromny, ale wielki film, już dziś jeden z festiwalowych faworytów. Portret ludzi zagubionych i przegranych, którzy nie mają siły dalej walczyć. Przejmujące studium niespełnień współczesnych czasów. Gerry jest psycholożką.
– Jak oceniasz swoje szczęście w skali od 0 do 10? – pyta pacjentkę.