Nie tylko tematem, ale i formą, w jakiej został zrealizowany przez wieloletniego fotografa „National Geographic”. Otwiera oczy widzów na straszliwy i skrzętnie ukrywany do czasu premiery obrazu proceder masowego zabijania delfinów w Japonii.
Centralną postacią „Zatoki delfinów” jest Ric O’Barry. Niegdyś treser tych zwierząt na potrzeby amerykańskiego serialu „Flipper”, zmienił się w niestrudzonego orędownika pozostawiania ich na wolności. Wszystko po tym, jak grająca tytułową rolę „aktorka” wpadła w depresję i popełniła samobójstwo, celowo zaprzestając oddychania. Zjawiskiem, któremu O’Barry szczególnie mocno się przeciwstawia, jest masakra waleni w zatoce miasteczka Taiji. Ginie ich tam co roku 23 tysiące. Martwe zwierzęta są w Japonii zjadane, a część sprzedaje się za duże kwoty do delfinariów na całym świecie (modę na delfiny wylansował właśnie „Flipper”, przez co O’Barry odczuwa ogromne wyrzuty sumienia).
Japoński rząd utrzymywał zabijanie zwierząt w Taiji w tajemnicy, odgradzając teren polowań drutem kolczastym i tablicami z napisem „Park Narodowy. Wstęp wzbroniony”. O’Barry i Psihoyos postanowili jednak sfilmować masakrę za pomocą specjalnych zamaskowanych kamer. Przygotowania do akcji i nocna eskapada to jak szpiegowski thriller. Ze szczęśliwym zakończeniem – zarejestrowany materiał zadał kłam zaprzeczeniom Japończyków.
Teraz i my możemy się dowiedzieć, jak wygląda prawda – dzięki takim obrońcom zwierząt jak O’Barry i filmowcom, którzy nie boją się ryzykować.
[i]USA 2009, reż. Louie Psihoyos, kina: Alchemia, Kinoteka, Kultura[/i]