Sylvester Stallone, choć udało mu się w karierze stworzyć kultowe postaci komandosa Rambo i boksera Rocky'ego, najczęściej kręci złe filmy, w których kiepsko gra. W roku 2000 otrzymał nawet Złotą Malinę dla najgorszego aktora stulecia za "99,5 procent" tego, co zrobił.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,523598_Dawni_herosi_wracaja_do_lask.html]Dawni herosi wracają do łask - Oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek]
Jednak z "Niezniszczalnych" może być dumny. To jego najlepszy film od kilkunastu lat. Akademia Filmowa powinna przyznać mu specjalnego Oscara. Oczywiście nie za reżyserię czy aktorstwo – tu nie nastąpiła poprawa. Ale za pierwszorzędny pomysł.
Stallone zrobił z "Niezniszczalnych" wydarzenie towarzyskie. Przed kamerą spotkali się dawni i obecni herosi kina akcji. Są m.in. zapomniani Dolph Lundgren i brat Julii Roberts Eric. Kopniaki z półobrotu i powietrzne akrobacje wykonuje chiński gwiazdor Jet Li, a sekunduje mu Brytyjczyk Jason Statham z cyklu "Transporter". Znalazło się nawet miejsce dla Mickeya Rourke'a, który co prawda z filmami akcji nigdy nie miał wiele wspólnego, ale jest symbolem kina lat 80., kiedy rozkwitł ten gatunek.
[wyimek] [link=http://www.youtube.com/expendables]Stallone w akcji [/link][/wyimek]