Don Giovanni zwany też Don Juanem to, jak wiadomo, najsłynniejszy uwodziciel. Żadnej kobiecie nie przepuścił. W operze Mozarta służący Leporello wylicza, ile pań padło jego łupem: 640 we Włoszech, 231 w Niemczech, 1003 w Hiszpanii... Jeśli zsumujemy, okaże się, że było ich 2065. Wielu dzisiejszych mężczyzn chciałoby mieć tak bogate życie erotyczne.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/321766,527450-Ja--Don-Giovanni---film-wyprany-z-emocji.html]Ja, Don Giovanni - film wyprany z emocji - zobacz na tv.rp.pl[/link][/wyimek]
W tytule filmu Carlosa Saury przy imieniu uwodziciela pojawia się wszakże zaimek: ja. Pytanie zatem: ja, czyli kto? Kandydatów jest kilku. Pierwszy to Giacomo Casanova, XVII-wieczny wenecki kochanek znany z podbojów w całej Europie. Nie jest wszakże pierwowzorem literacko-operowego Don Juana, opowieści o nim powstawały już 100 lat wcześniej.
[srodtytul]Poeta i kompozytor [/srodtytul]
Drugi to Lorenzo da Ponte, postać nie mniej barwna niż sam Casanova, wenecjanin z rodziny ochrzczonych Żydów. Miał być księdzem, ale wydalono go z seminarium za libertyńskie poglądy i nazbyt swobodny tryb życia. Osiadł w Wiedniu, stał się poetą oraz dostarczycielem operowych librett. Trzy z nich, napisane dla Mozarta, zapewniły mu nieśmiertelność ("Wesele Figara, "Cosi fan tutte" i "Don Giovanni" właśnie).