Jak zostać królem: PRO i KONTRA

Od piątku na ekranach „Jak zostać królem”. Wspaniały film psychologiczny opromieniony 12 nominacjami do Oscara

Publikacja: 26.01.2011 23:40

Colin Firth jako król Jerzy VI

Colin Firth jako król Jerzy VI

Foto: kino świat

[b]Rafał Świątek: Wielkie kino z polityką w tle[/b]

II wojna światowa była pokazywana w kinie z różnych punktów widzenia. Ale dopiero reżyser Tom Hooper i scenarzysta David Seidler wpadli na pomysł, by opowiedzieć o niej przez pryzmat kłopotów jąkającego się króla z nowym medium, jakim w latach 30. było radio.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,600403.html]Zobacz galerię fotosów z filmu[/link][/wyimek]

Bohater filmu Jerzy VI nie przypuszczał, że będzie musiał na falach eteru zagrzewać brytyjskich poddanych do walki z Hitlerem. Tymczasem los spłatał mu figla.

Zaskakująca perspektywa dała wyborny efekt komediowy, mimo że w istocie oglądamy dramat o człowieku zmagającym się z własną słabością.

Pierwszorzędne gagi – zwłaszcza gdy Jerzy VI w pocie czoła ćwiczy wymowę – i błyskotliwe dialogi nadają filmowi lekkości. Ale najcenniejsze jest studium charakterów – króla i logopedy, który pomógł monarsze w kluczowym momencie dla losów Anglii.

Zaprzyjaźnili się, choć byli jak rozbuchany ogień i lodowata woda. Jerzy VI jest w filmie sztywny i wyniosły. Uosabia stereotyp arystokraty. Jednak grający króla Colin Firth fantastycznie ukazał, że wrażliwość władcy krępował dworski rytuał, a wada wymowy była symptomem nabytych w dzieciństwie kompleksów. Odzyskiwanie przez niego władzy nad głosem symbolizuje wychodzenie z cienia autokratycznego ojca i z łatwością oczarowującego otoczenie brata. Scena, w której Colin Firth krzyczy: „Ja mam głos!”, chwyta za serce. Choćby ze względu na nią powinien otrzymać Oscara.

Mozolna praca Jerzego VI nad sobą niewiele by dała, gdyby nie metody Lionela Logue, niespełnionego aktora z Australii. Logue każe królowi turlać się po podłodze i siarczyście przeklinać. Nie respektuje żadnych hierarchii, ma w nosie status swojego pacjenta.

Rolę można było zamienić w efekciarskie one man show. Na szczęście w logopedę wcielił się Geoffrey Rush. W jego ujęciu Logue okazuje się nie tylko zwariowanym terapeutą, ale przede wszystkim wytrawnym psychoanalitykiem. Gra tak, że Freud mógłby brać u niego korepetycje.

Dzięki kreacjom aktorskim „Jak zostać królem” urasta do rangi spotkania dwóch sfer: arystokratycznych konwenansów z plebejskim żywiołem. Film dyskretnie sygnalizuje, że w XX wieku obie rzeczywistości zaczęły się przenikać, co m.in. doprowadziło do zmiany stylu sprawowania władzy.

Dwory królewskie nie mogły dłużej funkcjonować jak hermetyczne, wyobcowane ze społeczeństwa światy. A władcy musieli odbyć przyspieszony kurs komunikacji z poddanymi. Być – w pewnym sensie – gwiazdami mass mediów.

Dlatego Jerzy VI i Logue znaleźli porozumienie. Pierwszy przyswajał sobie aktorskie sztuczki, by nie jąkać się przed mikrofonem. Dla drugiego praca z królem była jak budowanie wielkiej roli, na którą nie mógł liczyć w prowincjonalnych teatrach.

„Jak zostać królem” kapitalnie uchwycił moment, w jakim zaczęły zacierać się granice między piarem, aktorstwem a polityką. Mądre, wnikliwe kino.

[b]Barbara Hollender: Mydłek zamiast władcy[/b]

Najpierw jest zachwyt: wspaniała opowieść o pokonywaniu własnej słabości, rewelacyjny Colin Firth jako król-jąkała Jerzy VI, przekonujący Geoffrey Rush w roli australijskiego terapeuty. Ale chwilę później przychodzi niepokój i niedosyt. „Jak zostać królem” ślizga się jedynie po powierzchni historii, na dodatek dość bezmyślnie.

Książę Albert, późniejszy król Jerzy VI, był ogromnie schorowany. Jako dziecko cierpiał na zapalenie jelit i chodził w szynach mających wyprostować jego iksowate nogi; jako młody człowiek przeszedł operację wrzodu żołądka, miał też usunięte lewe płuco. No i od piątego roku życia jąkał się. Tom Hooper skupia się na tej ostatniej ułomności i pokazuje, jak Bertie, który został królem Anglii w 1936 roku, po abdykacji brata Edwarda VIII, korzystając z pomocy logopedy Lionela Logue’a, pokonuje strach przed publicznymi wystąpieniami.

Jego największym sukcesem staje się w filmie nagranie przemówienia radiowego, które wygłasza w 1939 roku, po przystąpieniu Wielkiej Brytanii do wojny. Po ostatnim zdaniu zebrani oddychają z ulgą i biją brawo, bo... król dobrnął do końca i za bardzo się nie jąkał. To jest triumf człowieka, dla którego umiejętność pięknego podania tekstu jest podstawą do uprawiania zawodu. Ale nie króla!

Z filmu Hoopera nie dowiadujemy się o Jerzym VI niczego poza tym, że się zacinał. Ale jakim był królem? Jakim politykiem? Patrząc na przemawiającego Hitlera, król Wielkiej Brytanii stwierdza: „Nie wiem, co on mówi, ale robi to ogromnie przekonująco”. Tylko na taki komentarz się zdobywa, bo on pasuje do opowieści o jąkale. A przecież Jerzy VI zasiadał na tronie w trudnych czasach wybuchu nazizmu i II wojny światowej. Był władcą, za panowania którego doszło do Anschlussu Austrii, upadku Singapuru, umacniania się komunizmu w Europie Wscho- dniej i utraty przez Wielką Brytanię Indii. W 1938 roku

zaprosił na swój balkon wracającego z Monachium premiera Chamberlaina, popierając w ten sposób jego dwuznaczną politykę ustępstw wobec III Rzeszy. Ale potem zachował się dzielnie podczas bombardowań Londynu. Mimo namów, by opuścił pałac Buckingham, pozostał w mieście, odwiedzał szpitale, bazy wojskowe i fabryki. Chciał nawet wziąć udział w lądowaniu w Normandii, tylko nie zgodził się na to następny premier Winston Churchill.

Po obejrzeniu „Jak zostać królem” nic o tym nie wiemy. Widz wychodzi z kina, nie mając pojęcia, jaki stosunek miał Jerzy VI do władzy, własnego narodu czy roli swojego kraju w Europie. Historycy wskazują na wiele niezgodności historycznych. Znacznie cieplej niż w filmie wyglądały relacje obu braci; ani Chamberlain, ani Winston Churchill – tu odmalowany niemal karykaturalnie – nie byli przy królu, gdy wygłaszał słynną mowę radiową. Ale to drobiazgi. Najważniejsze, że Hoopper potraktował Jerzego VI jak faceta, którego największym problemem jest nie to, co dzieje się wokół, lecz to, że się jąka. Nie zrobił filmu o królu w przełomowym momencie XX-wiecznej historii, lecz o skoncentrowanym na sobie mydłku, który próbuje zostać lektorem radiowym.

[ramka][b]12 nominacji dla „Jak zostać królem”:[/b]

1. Najlepszy film

2. Najlepsza reżyseria — Tom Hooper

3. Najlepszy scenariusz oryginalny — David Seidler

4. Najlepszy aktor pierwszoplanowy — Colin Firth

5. Najlepszy aktor drugoplanowy — Geoffrey Rush

6. Najlepsza aktorka drugoplanowa — Helena Bonham Carter

7. Najlepsze zdjęcia — Danny Cohen

8. Najlepsze kostiumy — Jenny Beavan

9. Najlepsza scenografia — Eve Stewart i Judy Farr

10. Najlepszy montaż — Tariq Anwar

11. Najlepsza muzyka — Alexandre Desplat

12. Najlepszy dźwięk — Paul Hamblin, Martin Jensen i John Midgley

[i]r.ś.[/i] [/ramka]

[b]Rafał Świątek: Wielkie kino z polityką w tle[/b]

II wojna światowa była pokazywana w kinie z różnych punktów widzenia. Ale dopiero reżyser Tom Hooper i scenarzysta David Seidler wpadli na pomysł, by opowiedzieć o niej przez pryzmat kłopotów jąkającego się króla z nowym medium, jakim w latach 30. było radio.

Pozostało 95% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów