Wojciech Staroń: Nagroda, to film o pamięci

Cenię na planie wolność, reagowanie na to, co się dzieje, możliwość wychwytywania nastroju chwili - mówi Wojciech Staroń laureat Srebrnego Niedźwiedzia

Aktualizacja: 22.02.2011 07:34 Publikacja: 20.02.2011 19:30

Wojciech Staroń

Wojciech Staroń

Foto: AFP

[b]Rz: Jak się pan czuje jako laureat Srebrnego Niedźwiedzia? [/b]

Fantastycznie. To wszystko stało się bardzo szybko. We wrześniu skończyliśmy montaż „Nagrody”, w lutym pokazaliśmy film na Berlinale. Nie spodziewałem się tego wyróżnienia. Kiedy ktoś z biura organizacyjnego zadzwonił zapraszając mnie na galę, najpierw musiałem kupić sobie marynarkę. Oczywiście, jestem bardzo szczęśliwy.

[b]Przyzwyczailiśmy się, że polscy operatorzy pracują w Europie i w Hollywood. Ale jak trafił pan do filmu argentyńskiej reżyserki produkowanego przez Meksykanów? [/b]

Paula Markovitch, przygotowując autobiograficzny film o dziewczynce, która wraz z matką za rządów junty ukrywała się w małym miasteczku nad oceanem, szukała operatora spoza Ameryki Południowej, ze świeżym spojrzeniem na tamtejszy świat. Płytkę z moimi filmami dostała od kolegi, Wenezuelczyka, z którym kiedyś razem studiowaliśmy w Łodzi. Obejrzała dokumenty „Syberyjska lekcja” i „Na chwilę”. Powiedziała mi potem, że dostrzegła w nich interesujące portrety dzieci. Nie było nam się trudno spotkać, bo pracowałem wtedy w Argentynie.

[b]Co pan tam robił? [/b]

Bohaterką nakręconej w 1998 roku „Syberyjskiej lekcji” była moja żona, wtedy jeszcze narzeczona, która na Syberii uczyła dzieci polskiego. Po kilkunastu latach zdecydowaliśmy się wyjechać do Argentyny, do wioski, gdzie mieszkają potomkowie Polaków. Ona dostała tam pracę jako nauczycielka, a ja postanowiłem zrobić kolejny film. Tym razem nie o niej, lecz o naszym ośmioletnim synku i jego przyjaźni z argentyńską dziewczynką. Spędziliśmy ponad dwa w miasteczku podobnym do tego, w jakim toczy się akcja „Nagrody”.

[b]Czy w pracy przy tej fabule przydały się panu doświadczenia dokumentalisty? [/b]

Ogromnie, zwłaszcza, że lubię traktować zdjęcia do filmu trochę jak tworzenie muzyki jazzowej. Cenię na planie wolność, reagowanie na to, co się dzieje, możliwość wychwytywania nastroju chwili. A w „Nagrodzie” dawaliśmy się reżyserować sytuacji. Stale musiałem być przygotowany, by nadążyć z kamerą za dziećmi.

[b]W „Nagrodzie” pada niewiele słów, najważniejszy jest wyczarowywany przez pana obraz. [/b]

Obraz w filmie zawsze jest połączeniem wizji reżysera, operatora i scenografa. Tu kamera cały czas towarzyszy małej dziewczynce, na to, co się dzieje, patrzymy jej oczami. Zimowy krajobraz wioski nad oceanem stał się jednym z bohaterów filmu. Nie mogłem też zapomnieć, że robimy film o pamięci. O wspomnieniach. Zdjęcia kręciliśmy tam, gdzie przed laty Paula sama trafiła z matką.

[b]Jak pracuje się w kinie południowoamerykańskim? [/b]

Latynosi nie podchodzą do kina literacko. Liczą się emocje. To, jak reżyser postrzega świat. A przy „Nagrodzie” było to szczególnie ważne. Paula nosiła w sobie tę historię 20 lat i wreszcie musiała ją z siebie wyrzucić. Producent też to rozumiał. Nie wywierał na nią nacisku, nie pospieszał. W Polsce nikt nie zgodziłby się na dwie godziny przestoju tylko dlatego, że reżyser czeka na natchnienie, szuka pomysłu na następną scenę. Filmy latynosów są bardzo osobiste, może dlatego przebijają się na festiwalach.

[b]Czy teraz będzie pan pracował w Polsce czy znów wyjedzie pana w świat? [/b]

Jestem w kraju od pół roku i montuję swój argentyński dokument. W lecie pewnie znów spotkam się na planie z Krzysztofem Krauze, z którym zrobiliśmy razem „Plac Zbawiciela”. Przy jego nowym filmie o będę drugim operatorem. A dalej? Nie wiem. Jestem tam, gdzie mam pracę.

[b]Rz: Jak się pan czuje jako laureat Srebrnego Niedźwiedzia? [/b]

Fantastycznie. To wszystko stało się bardzo szybko. We wrześniu skończyliśmy montaż „Nagrody”, w lutym pokazaliśmy film na Berlinale. Nie spodziewałem się tego wyróżnienia. Kiedy ktoś z biura organizacyjnego zadzwonił zapraszając mnie na galę, najpierw musiałem kupić sobie marynarkę. Oczywiście, jestem bardzo szczęśliwy.

Pozostało 89% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu