Niezupełnie. Poza Polską, w ramach naszej prezydencji w UE, będziemy pokazywać odrestaurowaną cyfrowo „Eroikę" i przegląd najlepszych filmów krótkometrażowych z ostatnich pięciu lat, nie tylko z naszego studia. W najbliższy weekend projekcje odbędą się w Londynie, a do końca roku blok zobaczą jeszcze widzowie w Moskwie, Berlinie i Paryżu.
Warszawska propozycja jest więc bardziej rozbudowana?
Przypominamy wszystkie filmy Munka w kolejności ich powstawania, od niespełna godzinnego „Błęki- tnego Krzyża", przez „Człowieka na torze", „Eroikę", „Zezowate szczęście", po „Pasażerkę" realizowaną na przełomie życia i śmierci reżysera. Myślę, że w ciekawy sposób zestawiamy je ze współczesnymi obrazami.
Co łączy „Eroikę" i ujęty w programie film Kuby Czekaja?
Oba opowiadają o spotkaniu z rzeczywistością, która nas przerasta. U Munka wojenny kontekst determinuje zachowania bohatera, „wkręca" go w tryby historii. W filmie „Ciemnego pokoju nie trzeba się bać", zachowując oczywiście proporcje, dzieje się podobnie. Zdarzenia rozgrywają się wbrew woli postaci. Z kolei w zamykającej przegląd „Pasażerce" i dodanym do niej „Portrecie z pamięci" Marcina Bortkiewicza pojawia się problem tytułowej pamięci. Ślady z przeszłości w obu filmach przywoływane są przez kobiece bohaterki.
Wspomniane krótkie metraże powstały w czasie pana trzyletniego szefowania studiu. To pierwsze podsumowanie?