Jej właścicielem jest John Fredriksen, Norweg, jeden z najbogatszych ludzi. Od większości bogaczy odróżnia go niechęć do mediów i unikanie rozgłosu. Dwóm dziennikarzom piszącym o nim książkę „Wielki wilk" oferował po milionie dolarów, by publikacja nie ujrzała światła dziennego.
Niemieccy dokumentaliści nie zrazili się jednak tymi okolicznościami i przeprowadzili dochodzenie na temat ryb oferowanych przez potentata w branży dostarczającego rocznie 100 milionów sztuk łososi dla klientów w Europie, Japonii i Stanach Zjednoczonych, czyli jedną trzecią światowej produkcji. Łososiowy magnat ma swoje rybne farmy w Norwegii i Chile. Dbający o środowisko naturalne Norwegowie narzucają wyśrubowane normy preferujące naturalne środowisko, a nie pomnażanie prywatnego kapitału. Norweska odnoga Marine Harvest może zatem służyć jako wzór współistnienia ludzi i przyrody.
W Chile sprawy mają się jednak zupełnie inaczej.W hodowlanych klatkach przebywa dwa razy więcej ryb, niż zezwalają europejskie przepisy, odpady z hodowli wyniszczają trwale miejscową florę i faunę. Łososie hodowane tylko w jednym pokazywanym w filmie fiordzie produkują tyle odchodów, ile miasto liczące milion mieszkańców. Gdy pojawia się wśród nich śmiercionośny wirus niedokrwistości zakaźnej, przeznaczone zostają nie tyle do utylizacji, ile przerabia się je na pokarm dla hodowanych ryb. Niektóre kontenery ze zdechłymi łososiami są kradzione i trafiają na okoliczne targi. Są też łososie, którym udaje się zbiec z klatek. Te z kolei zagrażają środowisku, ponieważ zjadają miejscowe ryby.
Rybacy pozostają bez pracy, nawet te dziwne łososie nie mogą być przez nich legalnie odłowione, bo stanowią własność Marine Harvest. Firma nie dba też o ludzi, ryzykuje życie zatrudnianych płetwonurków, unikając zakupu potrzebnej komory dekompresyjnej. Żądza pieniądza pozbawia skrupułów. Nowym wynalazkiem jest łososiowy wrap dla McDonalda, wersja morskiego kurczaka dla każdego. Na razie Fredriksen sam łowi dzikie łososie w rzece Naustdal w Norwegii. I pewnie tylko te jada...
Amerykański multimilioner Douglas Tompkins, założyciel największego prywatnego rezerwatu przyrody w Chile, radzi w filmie Fredriksenowi: