Powstała po radomskich wydarzeniach czerwca 1976 roku. W proteście przeciw znacznym podwyżkom cen mięsa (o 69 procent) pracownicy tamtejszych zakładów zbrojeniowych wyszli na ulicę. Wraz z przyłączającymi się do nich robotnikami z innych miejscowych fabryk poszli pod Komitet Wojewódzki PZPR, żądając cofnięcia podwyżek. Obiecanej odpowiedzi nie było, a miejscowi partyjni notable zostali ewakuowani.
Doszło do starć na ulicach. Naprzeciw ponad 20-tysięcznego tłumu (Radom liczył wówczas około 80 tys. mieszkańców) stanęli zomowcy przywiezieni z rożnych części kraju. Bunt stłumiono, następnego dnia pod presją władz odbył się wiec poparcia, na którym odczytana została pracownicza samokrytyka (archiwalia w filmie). Wytypowanych sprawców demonstracji aresztowano i rozpoczęły się pokazowe procesy. I tu właśnie zaczyna się filmowa opowieść o ludziach, którzy postanowili nie zostawiać robotników samym sobie, ale przyjść im z pomocą – nie tylko moralną, ale i finansową. Jednym z nich był Henryk Wujec (na zdjęciu).
– Jeżeli człowiek ma poczucie, że robi coś ważnego, to ma niesamowite zasoby energii – opowiada po latach.
Z Warszawy do Radomia regularnie przyjeżdżali na procesy z nielegalną prasą, dobrym słowem i pieniędzmi dla rodzin znajdujących się w tragicznej nieraz sytuacji materialnej. Gajka Kuroniowa prowadziła na korytarzu sądowym ponoć coś w rodzaju biura porad prawnych. Po raz pierwszy od 1956 roku inteligencja, robotnicy i chłopi zaczęli działać wspólnie. Taki był początek Komitetu Obrony Robotników...
19.25 | TVP 2 | poniedziałek