Pierwsza miłość starca

Wierna oryginałowi ekranizacja powieści Marqueza „Rzecz o mych smutnych dziwkach” rozczarowuje - pisze Marek Sadowski

Aktualizacja: 18.07.2012 09:49 Publikacja: 18.07.2012 08:03

Paola Medina w roli ostatniej uczuciowej fantazji starego dziennikarza (Emilio Echevarria)

Paola Medina w roli ostatniej uczuciowej fantazji starego dziennikarza (Emilio Echevarria)

Foto: BEST FILM

Kolumbijczyk Gabriel Garcia Marquez w 1982 r. dostał literackiego Nobla za – jak brzmiało uzasadnienie: „powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu". Powszechnie uważany jest za współtwórcę – typowego dla literatury latynoskiej – stylu nazwanego przez krytykę „realizmem magicznym".

Zobacz galerię zdjęć

Cechuje go zacieranie granic między realnością a wyobrażeniem oraz bogactwo symboliki. Za źródła inspiracji uważa się indiańskie wierzenia tubylców i murzyńskich niewolników przywiezionych z Afryki, które koegzystują z panującą religią chrześcijańską. Marquezowi, nieukrywającemu zaangażowania politycznego i lewackich poglądów (od lat chełpi się przyjaźnią z Fidelem Castro), udawało się z powodzeniem połączyć ów symbolizm z w pełni realistycznymi obrazami przemocy politycznej, nierównościami społecznymi i ruchami rewolucyjnymi.

Ta piorunująca mieszanka świetnie sprawdzająca się w lekturze okazała się jak dotąd, mimo licznych prób (patrz ramka), całkowicie nieprzekładalna na język filmu. Nadzieje związane z ekranizacją ostatniej jak dotąd powieści kolumbijskiego pisarza „Rzecz o mych smutnych dziwkach" również okazały się płonne. Choć w tej niewielkiej objętościowo powieści próżno szukać zarówno magii, jak i polityki. Ekranowa dosłowność i konieczność ostatecznych dopowiedzeń osłabiają emocje, zmniejszają szanse widza na interpretacyjne swobody.

Ucieczka przed prawdziwą miłością

To opowieść o człowieku, który przez całe swe długie życie uciekał przed prawdziwą miłością. W  seksie, za który zawsze płacił, szukał wyłącznie satysfakcji fizjologicznych. I był z tym szczęśliwy i spełniony. Gdy skończył 44 lata, zdecydował się jednak na małżeństwo, ale myśl o konieczności dochowania wierności jednej tak go przeraziła, że uciekł sprzed ołtarza do swych kobiet z miejscowego burdelu. O prawdziwym uczuciu pomyślał i zaczął o nim intensywnie marzyć, gdy stał się starcem. Jednak zamiast godnie żegnać się z życiem (jak wymuszają obowiązujące powszechnie normy kulturowe), nagle zatęsknił za doznaniami, które dotąd – z własnego wyboru – były mu niedostępne.

„W roku mych dziewięćdziesiątych urodzin chciałem sprawić sobie w prezencie szaloną noc miłosną z nieletnią dziewicą" – te słowa El Sabio (Emilio Echevarria), dziennikarza i wciąż mimo wieku poczytnego felietonisty, a także narratora, rozpoczynają powieść i jej ekranizację. Brzmią one, zwłaszcza dla młodego widza, mocno niesmacznie.

Starcy za i przed kamerą

Trzeba jednak pamiętać, że Gabriel Garcia Marquez, gdy je pisał, miał już lat 77, a twórcy filmu byli jeszcze starsi: duński reżyser Henning Carlsen (twórca świetnej ekranizacji „Głodu" Knuta Hamsuna) liczył lat  84, a współscenarzysta Francuz Jean-Claude Carriere (wieloletni współpracownik mistrza światowego kina Luisa Bunuela) miał  80. I z ich perspektywy wszystko wygląda zapewne mniej kontrowersyjnie.

Zrealizowali więc klimatyczną, kusząco zmysłową, chwilami jednak nadto lubieżną opowieść o niemoralnym kaprysie starego mężczyzny i konsekwencjach niewinnej w ostatecznym rozrachunku przygody erotycznej. Ale także o starczym szaleństwie, nieopuszczającym bohatera wiecznym niepokoju, którego nawet upływający czas i postępujące fizyczne zniedołężnienie nie są w stanie wytrącić z dążenia do upragnionego celu.

Przy okazji w całej okazałości objawia się charakterystyczny podobno dla latynoskich mężczyzn kult macho. Liczą się tylko i muszą za wszelką cenę być spełniane erotyczne męskie zachcianki. Kobiece uczucia w ogóle się nie liczą. Prawdziwy macho płaci i wymaga. Oczekiwać od niego miłości to nazbyt wiele.

Filmografia

Proza Marqueza na ekranach

Pisarstwo kolumbijskiego noblisty od początku fascynowało filmowców. Bardzo sumienna przeglądarka internetowa IMDb odnotowuje w latach 1954–2011 aż 48 pozycji: filmów pełnometrażowych, krótkich, a nawet seriali, w których w scenariuszach wykorzystano jego utwory. Realizowano je przede wszystkim w ojczyźnie pisarza. Żadna z ekranizacji nie zakończyła się jednak pełnym sukcesem. Proza Marqueza okazała się przekładalna na język kina jedynie w warstwie zewnętrznej, obrazowej, natomiast konsekwentnie gubiono jej ducha. Najbliższe literackim oryginałom wydają się nieliczne tytuły. ? „Przepowiednia" (1974), wyróżniająca się bogactwem symboliki, zrealizowana w Meksyku przez Hiszpana Luisa Alcorizę, zawiera wstrząsające opisy egzystencji mieszkańców meksykańskiej wioski, żyjących w ciemnocie, skrajnej nędzy, strachu i zabobonie. ? „Kronika zapowiedzianej śmierci" (1987) Włocha Francesca Rosiego to opowieść o zbrodni popełnionej w imię religii i archaicznych zwyczajów, ale także opowieść o miłości, która ostatecznie zwycięża. ? „Miłość w czasach zarazy" (2007) Anglika Mike'a Newlla jest optymistyczną miłosną historią prowadzącą bohaterów przez 50 lat, cztery miesiące i dziewięć dni życiowych doświadczeń aż po późny, ale szczęśliwy finał.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu