W polskiej wersji najnowszego filmu Allena „Zakochani w Rzymie" usłyszeć można młodzieżowe słowo „kocopały". Oczywiście to nie 77-letni intelektualista slanguje w ten sposób, tylko tłumacz dialogów, a jednak Woody kojarzyć mi się będzie od dziś również z kocopałami. Tylko co to znaczy?
Słowo dorobiło się swojej mutacji – kocopoły. Pod tym tytułem można znaleźć w sieci program satyryczny, którego bohaterami są redaktor Andrzej Śmieć i nie-profesor Henryk Suwała. Odpowiadają m.in. na pytanie pani Marzeny z Kielc, jak mówić poprawnie: „ortodoncja czy ortopedia?". Henryk Suwała odpowiada, że „Kiedyś byli tylko ortopedyczni Żydzi – z pejsami, i od nich odłączyła się sekta ortodontów".
Kocopałami zostały też nazwane reklamy supermarketów zachęcające do korzystania z wyprzedaży. Mają swój udział w dużej oglądalności YouTube'a skecze o tej nazwie, prezentujące najstarsze wyroby przemysłu elektronicznego.
Pomocne okazują się dialogi z sieci. „Ale dziś zjadłem dużo żołędzi. – Ale kocopoły". Albo: „Siema! Widziałem wczoraj bociana na drucie telegraficznym. – Nie pociskaj mi tu kocopołów". Bo kocopoły albo kocopały to, proszę państwa, androny, pierdoły lub nawet kłamstwa. Czyli rzecz idealnie pasująca do komedii. Nawet jeśli zrobił ją nowojorski intelektualista Woody Allen.