Akcja animacja

Dzisiaj przedstawiamy dwa oblicza animacji – lalkową w starym teatrze dla dzieci oraz animację filmową. Aktor lalkarz i grafik od animacji emocje wyrażają za pomocą ruchu – w teatrze poruszając lalkami, a w filmie realizując pomysł przeróżnymi technikami animacji.

Publikacja: 09.12.2012 18:00

Akcja animacja

Foto: Przekrój, Franciszek Buchner fb Franciszek Buchner

Red

Elżbieta Pejko

pracuje w warszawskim teatrze Guliwer. Gra głównie dla dzieci, choć marzy jej się również praca w teatrze lalek dla dorosłych.

 

Od zawsze wiedziałaś, że zostaniesz aktorką lalkarką?

Nie. Przygotowywałam się do studiów prawniczych. Jednak w ostatniej klasie liceum zaczęłam wygrywać wszystkie możliwe konkursy recytatorskie. Wtedy w głowie zakiełkowała myśl, że moim powołaniem jest scena. W tym czasie rodzice wyemigrowali na Zachód, a ja, zamiast na prawo, zdawałam egzaminy wstępne do białostockiej Szkoły Teatralnej i dostałam się.

Był moment, kiedy żałowałaś, że nie wybrałaś prawa?

Nigdy, ani przez chwilę. Ale muszę przyznać, że idąc na studia, kierowałam się intuicją i nie miałam pojęcia, z jakimi trudnościami wiąże się praca w tym zawodzie.

A co jest najtrudniejsze?

Najpierw muszę poszukać w sobie charakteru odgrywanej postaci, a potem tchnąć go w lalkę. Scenograf projektuje lalkę, pracownia plastyczna ją przygotowuje, a ja spotykam się z nią na końcu, gdy mam już za sobą wiele scen czytanych, tzw. stolikowych. Często czasu pomiędzy otrzymaniem lalki a premierą jest mało. Jeśli lalka jest dobrze wykonana, nie trzeba z nią walczyć, zdarzają się takie, które same się prowadzą. Na festiwalu na Bałkanach widziałam z kolei perfekcyjnie wyrzeźbione w drewnie formy, na których światło, w zależności od natężenia i kąta padania, rysowało różne emocje.

Częściej grasz w żywym planie czy za parawanem?

Najczęściej w żywym planie. To jest w ogóle tendencja XX w. – lalka jest prowadzona przez aktora na scenie. Jeśli lalka jest doskonale prowadzona, widz przestaje aktora widzieć. Jedynie jego twarz jest kontrapunktem, który dopowiada uczucia.

Pamiętasz swoją ulubioną lalkę?

Oczywiście. Moje początki w Teatrze Guliwer: postać Pyzy w spektaklu „Pyza na polskich dróżkach". Wspaniała kukła i świetna postać.

Dużo masz w domu lalek?

Dwie. Jedna bardzo szczególna, której historia zasługuje na oddzielną rozmowę, i druga – płaska lalka teatru cieni przywieziona z Indonezji.

Futuro

Z Wojtkiem Wawszczykiem trudno się spotkać – pracuje do późna nad animacjami w reklamach, wykłada animację, od czasu do czasu zrobi hit na miarę „Jeża Jerzego", a po godzinach rysuje własny komiks.

Jak uczyłeś się zawodu?

Ukończyłem z wyróżnieniem łódzką filmówkę, gdzie poznawałem tajniki realizacji animacji klasycznej, a także niemiecką Filmakademie w Ludwigsburgu, która znana jest z wysokiego poziomu edukacji w zakresie animacji komputerowej i efektów specjalnych. Uczyłem się, realizując własne krótkie filmy („Mysz", „Pingwin"), a później pracując dla dużych studiów animacji na świecie. Najbardziej przełomowym okresem był dla mnie pobyt w Los Angeles, gdzie w studiu Digital Domain tworzyłem animację m.in. do filmu „Ja, robot" i dla wytwórni Disneya.

Jakich narzędzi i programów używasz?

Animator nie powinien przywiązywać się do programu albo narzędzi. Sztuka animacji jest umiejętnością wyrażania emocji za pomocą ruchu, trochę jak w tańcu – tancerz nie powinien być przyzwyczajony do tańczenia tylko w jednej parze butów. Każdy mój film zrealizowany był nieco inaczej – od animacji rysunkowej, przez wycinankową, aż po komputerową 3D, najczęściej w programach Maya i Softimage.

Nad czym teraz pracujesz?

Wyreżyserowałem niedawno pierwszy odcinek serialu dla dzieci „Kacperiada", którego darmową premierę w sieci planujemy w najbliższych tygodniach. Z ekipą „Jeża Jerzego" przygotowujemy się do pełnego metrażu „Diplodok" na motywach komiksów Tadeusza Baranowskiego.

Z czego w swojej pracy jesteś najbardziej zadowolony i co w niej najbardziej lubisz?

Realizacja filmów animowanych wymaga ogromnej cierpliwości. Przypomina trochę pieczenie ciasta, którego smak można poczuć dopiero po wyjęciu z piekarnika po bardzo długim czasie zbierania składników, mieszania w odpowiednich proporcjach, wypiekania. Kiedy można już obejrzeć kilka sekund, kilka ujęć po sobie, to jest ta najmilsza chwila, która rekompensuje oczekiwanie.

Widzisz dla siebie jakieś alternatywne zajęcie?

Odkrywam na nowo komiks – sztukę wybitnie niedocenioną w Polsce. Fascynują mnie jego dynamika i kameralność. Wybrałbym zatem komiks. Albo gotowanie.

Autorki prowadza? magazyn www.zwyklezycie.pl.

Elżbieta Pejko

pracuje w warszawskim teatrze Guliwer. Gra głównie dla dzieci, choć marzy jej się również praca w teatrze lalek dla dorosłych.

Pozostało 96% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu