Louis de Funes - mały śmieszny człowiek

Francuzi nazywali go pieszczotliwie Fufu. Drobny, metr sześćdziesiąt trzy wzrostu, w rolach niemal wyłącznie choleryków, zgryźliwych przełożonych albo fajtłapowatych mężów, bawił i wciąż bawi kolejne pokolenia widzów

Publikacja: 27.01.2013 00:01

30 lat temu, 27 stycznia 1983 roku, w wieku 69 lat zmarł Louis de Funes. Fragmenty tekstu z archiwum "Rzeczpospolitej"

Zagrał w prawie 150 filmach, ale gwiazdą został... dopiero po pięćdziesiątce. "Fantomas", "Gamoń", "Wielka włóczęga", "Zwariowany weekend", "Oskar", "Hibernatus", "Mania wielkości", "Przygody rabbiego Jakuba", no i oczywiście seria przygód żandarma z Saint-Tropez - z filmu na film Louis de Funes doskonalił swój styl, charakterystyczny i nie do podrobienia. Nikt ze starszych, wielkich komików francuskiego kina nie uczynił z nerwowej gestykulacji i najdziwniejszych grymasów twarzy tak skutecznego narzędzia gry aktorskiej. Ze zwykłej na pozór sceny, w której bohater rozmawia przez telefon, de Funes potrafił stworzyć majstersztyk. Po krótkiej wymianie zdań i kilku mocnych epitetach pod adresem rozmówcy rozsierdzony de Funes rzuca słuchawkę i rozpoczyna mistrzowską pantomimę: demonstruje kostropatą powierzchowność człowieka na drugim końcu linii telefonicznej, gra na jego długim nosie, w końcu obcina go palcami jak nożycami.

W jednym z wywiadów Fufu ujawniał sekrety swojej sztuki rozśmieszania: - To jest dar, tak jak każdy rodzaj aktorstwa. Komizm jest darem. Z tym przychodzi się na świat. Mój komizm pochodzi z wnętrza. To sposób wyrazu, to strach i gnuśność, cały wachlarz ludzkich cech. Gdybym miał w tym miejscu worek trocin, niewiele bym zdziałał, ale skoro mam głowę, daję sobie radę.

Louis Germain de Funes de Gallarza urodził się w 1914 r. w Courbevoie, w rodzinie mieszkającego we Francji hiszpańskiego prawnika o szlacheckim rodowodzie. Ukończył Szkołę Fotografii Technicznej i Filmu, ale w trudnych wojennych latach imał się różnych zajęć. Był kreślarzem, dekoratorem wystaw sklepowych, pomocnikiem księgowego. W okupowanym Paryżu po nocach grywał na pianinie w klubach i stawiał pierwsze kroki na estradzie jako komik.

Na ekranie zaczął się pojawiać już w 1945 r. jako statysta i aktor drugiego planu, występował też z sukcesami w teatrze. Długo pozostawał jednak w cieniu innych wielkich aktorów, którym partnerował - Fernandela czy Jeana Marais. Naprawdę zaistniał dopiero w poł. lat 60. dzięki rolom w "Fantomasie" i "Żandarmie z Saint-Tropez".

- To chyba jedyny komik, który rozśmieszał wszystkich, grając złe charaktery, wyposażone w najgorsze ludzkie cechy: sknerstwo, podłość, podejrzliwość itp. - mówił producent Christian Fechner. - We francuskiej tradycji teatralnej komicy wcielali się w postacie miłe, dobroduszne, naiwne, chwilami głupawe. On przeciwnie.

De Funes rozśmieszał widzów z łatwością i - mogło się wydawać - mimochodem. Pojawiał się na scenie albo na ekranie, a na widowni natychmiast wybuchały salwy śmiechu. Jednak taki efekt był okupiony godzinami ciężkiej pracy i dziesiątkami dubli. De Funes był perfekcjonistą, rzadko był zadowolony ze skończonego ujęcia i szukał pretekstu, by je poprawić. Pracował bardzo ciężko, na granicy wytrzymałości, robił średnio cztery filmy rocznie - i zapłacił za to wysoką cenę. W 1974 r. miał zawał serca. Nie wrócił już potem do pełnego zdrowia, ale nawet wtedy się nie oszczędzał. W 1980 r. uhonorowano go Cezarem za całokształt dokonań artystycznych. Dwa lat później wystąpił w swoim ostatnim filmie "Żandarm i żandarmetki". Niedługo potem przeszedł kolejny atak serca. Zmarł 27 stycznia 1983 r.

Styczeń 2004

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu