Obraz Radu Jude „Wszyscy w naszej rodzinie", który wchodzi na polskie ekrany 5 kwietnia, został uznany za najlepszy film rumuński roku 2012. Dostał też 5 innych rumuńskich nagród Gopo — za reżyserię, scenariusz i trzy wyróżnienia aktorskie. Siedem statuetek, m.in. za zdjęcia, scenografię, kostiumy i montaż, przypadło debiutowi Silviu Purcarete'a „Somewhere in Palilula".

„Wszyscy w naszej rodzinie" to opowieść o kryzysie małżeńskim. Bohater filmu, Marius, jest rozwodnikiem po trzydziestce. Małżeństwo mu się, co prawda, nie udało, ale ma z niego pięcioletnią córeczkę Sofię, którą bardzo kocha. Na co dzień dziewczynka mieszka z matką. Pewnego dnia Marius przyjeżdża po Sofię, by jak co roku zabrać ją na wspólne wakacje. Okazuje się jednak, że nic nie idzie po jego myśli. W spokojnym dotąd mężczyźnie coś pęka. Zaczyna walczyć o swoje dziecko.

Akcja „Somewhere in Palilula" toczy się w Rumunii w latach 60. Świeżo upieczony lekarz Serafim zostaje skierowany do pracy w mieście-zjawie Palilula. Do dziwnego szpitala, na oddział ginekologiczny. Problem w tym, że w Paliluli od dawna nie rodzą się dzieci. Ten dziwny film jest alegoryczną opowieścią o Rumunii, dyktaturze, ale też sile człowieka.

Warto zwrócił uwagę na te filmy, jako że kinematografia rumuńska należy dziś do najciekawszych w Europie. Guru rumuńskich filmowców Cristian Mungiu wycofał swój film „Za wzgórzem" z konkursu.