W tej sprawie ludzie dzielą się na entuzjastów i sceptyków. Trudno powiedzieć, których jest więcej. Autorzy dokumentu pokazują zdjęcia niezidentyfikowanych obiektów latających uchwycone na radarze, zdjęciach i filmach. Ze wszystkimi związane są barwne opowieści. Najstarsze dotyczą czerwca 1947 roku. Wtedy właśnie na Wybrzeżu Północno-Zachodnim USA pilot i biznesmen Kenneth Arnold szukał w Górach Kaskadowych rozbitego samolotu. Jego uwagę zwróciły dwa błyski światła przypominające szyk migoczących obiektów - lecz nie samolotów.
Z wyliczeń wynikało, że poruszały się z niezwykłą prędkością 1900 kilometrów na godzinę. Jego opowieść stała się sensacją w mediach. Wkrótce zaczęły napływać setki kolejnych relacji o latających spodkach. Psychologowie twierdzą także, że było to pokłosie zakończonej co dopiero II wojny światowej i rozpoczętej – zimnej.
Początkowo UFO wydawało się niegroźne. W latach 50. spora grupa ludzi przyznawała się do kontaktów z pokojowo usposobionymi do ziemian przybyszami z kosmosu. Doniesienia o UFO w pobliżu baz wojskowych skłoniły rząd USA do wydania Siłom Powietrznym pozwolenia na badanie tego fenomenu. Operacja - nazywana projektem „Sign" - przekształciła się w projekt „Blue Book". Kroniki filmowe pokazywały śledczych przepytujących świadków UFO. Spośród spraw badanych przez projekt „Blue Book" kilka stało się bardzo znanych z uwagi na zdjęcia, których wiarygodności nigdy nie udało się w pełni podważyć.
W 1961 roku historia pewnej pary z Nowej Anglii zrewidowała wyobrażenia o kosmitach jako życzliwych istotach. Opowiadali, że zostali porwani i byli torturowani. W powrocie do zwyczajnego życia pomagał im nawet psychiatra... Są też relacje o spotkaniach wojska z UFO. Spośród nich najbardziej znane jest to z 1980 roku w angielskim lesie nazywanym Rendlesham. W noc Bożego Narodzenia żołnierze zauważyli w lesie jasne światło. Trzech oficerów podążyło za nim i zobaczyło lądowanie trójkątnego pojazdu...
Znany ufolog J. Allen Hynek przekonuje zaś, że 88% pilotów wojskowych błędnie odczytuje znaki na niebie. Z innego badania wynika, że 95% policyjnych raportów dotyczących UFO powstaje w wyniku błędu postrzegania. Piloci, którzy mimo to, chcą zgłosić obserwację UFO, muszą się zwracać do organizacji cywilnych, takich jak NARCAP, czyli Narodowe Centrum Doniesień Lotniczych o Zjawiskach Anomalnych. Organizacja twierdzi, że ma ponad trzy tysiące takich relacji o UFO, w tym także opis wydarzeń wymagających manewrów unikowych.