Tribeca Film Festival został powołany do życia 11 lat temu przez Roberta De Niro i jego przyjaciół. Od tego czasu wyświetlono na nim więcej niż 1400 filmów z ponad 80 krajów świata. Wygenerował 740 mln dolarów zysku dzięki 4 mln widzów. „Płynące wieżowce" prezentowane były w sekcji przeglądowej (viewpoints), która eksponuje najbardziej przełomowe i progresywne filmy z całego świata. Zakwalifikowało się do niej 14 filmów fabularnych i 8 dokumentów. Łączącym je tematem były, zgodnie z założeniem, historie opowiadane z męskiego i kobiecego punktu widzenia. Nasz kandydat poradził sobie doskonale, spełniając oba te kryteria. Był nie tylko jedynym polskim, ale i środkowoeuropejskim filmem.
Ten czwarty w łazience
„Płynące wieżowce" to liryczna opowieść o miłości, zdradzie, dojrzewaniu i tolerancji, a raczej jej braku. Główny bohater Kuba (Mateusz Banasiuk) jest świetnie zapowiadającym się pływakiem. Mieszka z matką (Katarzyna Herman) i Sylwią (Marta Nieradkiewicz), z którą od dwóch lat tworzy stały związek. W ich naznaczony problemami dnia codziennego świat, toczący się wokół treningów Kuby i sprzeczek kobiet o łazienkę, niespodziewanie wkracza Michał (Bartosz Gelner). Między chłopakami zaczyna rodzić się uczucie, które jest początkiem prywatnego dramatu wszystkich bohaterów: borykającego się ze swoimi emocjami i zobowiązaniami Kuby, odtrącanej Marty, matki, która traci grunt pod nogami.
Prestiżowy portal filmowy Indiewire. com zamieścił noty dziennikarzy akredytowanych przy festiwalu. Każdy wyznaczył pięciu zwycięzców w kilku kategoriach. Polski obraz otworzył zestawienie i (razem z „Hide your smilling faces" Daniela Patricka Carbone'a) został uznany za najlepszą fabułę. Pierwsze miejsce przyznało mu czterech krytyków. Oceny te rozwijają recenzje w amerykańskiej prasie: „To jeden z najlepszych filmów na tegorocznym festiwalu" – czytamy na Newyorkcool.com. Podobnie stwierdza Latinospost.com i określa go dodatkowo „jednym z najbardziej poruszających, cierpkich i przyciągających". Uznany krytyk filmowy i wykładowca uniwersytecki Brandon Judell w portalu CultureCatch.com notuje: „W tym kunsztownie zrobionym filmie zawarta jest płynąca z głębi serca kronika romansu dwóch mężczyzn toczącego się we wciąż homofobicznej Polsce (...). Dzięki reżyserskiemu opanowaniu między mężczyznami na ekranie eksplodują stopniowo narastające prawdziwa miłość i pożądanie – pokazane z wprawą zaskakującą jak na tak młodego filmowca (...). Czyste intymne kino".
Na planie filmu „Płynące wieżowce"