50-minutowy film opowiadający o życiu i twórczości artysty – jedyny, jaki o nim powstał — nakręcił Isa Morgensztern. Przez trzy lata dokumentował prace malarza znajdujące się w różnych zakątkach globu. I to jest właśnie największą wartością dokumentu, stanowiącego istotne, bardzo potrzebne uzupełnienie wystawy, na której zobaczyć można 17 dzieł Rothki. Film przywołuje ich kilkadziesiąt.
Mark Rothko urodził się w 1903 roku jako czwarte, najmłodsze dziecko w żydowskiej rodzinie na terenie dzisiejszej Łotwy. Miał 10 lat, gdy wyemigrował z rodzicami do USA. Te fakty są bardzo istotne, bo całe życie czuł się wygnańcem. Studiował na prestiżowym Uniwersytecie w Yale, miał bardzo szerokie zainteresowania – od literatury po matematykę i ekonomię. Niczego jednak nie skończył. Ponoć w ogóle też nie uczęszczał tam na zajęcia ze sztuki.
Potem jednak brał udział w zajęciach z rysunku przy wykorzystaniu żywych modeli w szkole plastycznej w Nowym Jorku. Nauczali tam m.in. Max Webber, Henri Matisse, Pablo Picasso. To wtedy podobno Rothko stwierdził: „Od razu zdecydowałem, że powinienem zostać malarzem". Pomimo to uważał się za samouka.
Jego prace nie miały związku z żadnym konkretnym stylem. Był wystawiany, lecz nie kupowany. Aby się utrzymać, uczył dzieci malowania w brooklyńskiej szkole. Nie porzucił tego zajęcia przez 23 lata. Nawet gdy w 1955 roku magazyn „Fortune" uwzględnił jego prace w indeksie aktywów potencjalnego wzrostu, 52-letni wówczas Rothko nadal nie mógł utrzymać się ze sprzedaży swych prac. Zapewne nie pomagała mu bezkompromisowość. W 1958 roku przyjął propozycję zaprojektowania wnętrza eleganckiej restauracji w Nowym Jorku, ale kiedy zorientował się, że nie jest w stanie zmienić jej sali w miejsce kontemplacji, zrezygnował z zamówienia mimo wykonania dla niej obrazów i zwrócił zaliczkę. A były to solidne pieniądze...
Dla Marka Rothki sposób ekspozycji jego dzieł był niezwykle istotny. Chciał, by znajdowały się jak najbliżej podłogi, dając odbiorcy odczucie bliskości i intymności.