Kapitan Phillips - recenzja

Oparty na faktach „Kapitan Phillips" to świetny, trzymający w napięciu film. Od piątku na ekranach – pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 05.11.2013 17:54 Publikacja: 05.11.2013 17:44

Tom Hanks jako kapitan Richard Phillips porwany przez somalijskich piratów w kwietniu 2009 roku

Tom Hanks jako kapitan Richard Phillips porwany przez somalijskich piratów w kwietniu 2009 roku

Foto: Sony Pictures

Trudno o lepszą rekomendację. Prawdziwa historia napaści na amerykański kontenerowiec przez somalijskich piratów w 2009 roku. Paul Greengrass – fascynujący reżyser o spojrzeniu dokumentalisty. I wreszcie Tom Hanks – dwukrotny zdobywca Oscara, który grywa zwykle w filmach łączących walory artystyczne z komercyjnymi. „Kapitan Phillips" ma wszystkie atuty, by widzów porwać. I porywa.

Zobacz galerię zdjęć

Historia

7 kwietnia 2009 roku amerykańska Administracja Morska wydała ostrzeżenie, by statki trzymały się w odległości przynajmniej 1100 km od wybrzeży Somalii. W tym czasie płynący do kenijskiej Mombassy kontenerowiec „Maersk Alabama" znajdował się 440 km od somalijskiego portu Eyl. „Powiedziałem swojej załodze, że to już nie jest kwestia czy, lecz kiedy nastąpi atak" – twierdzi kapitan Richard Phillips. Dzień później na pokład „Alabamy" wtargnęli piraci. 20-osobowa załoga odparła ich atak, ale morscy terroryści, odpływając na małej łodzi ratowniczej, wzięli jako zakładnika Phillipsa.

Zobacz na Empik.rp.pl

Zaalarmowane niszczyciele odprowadziły „Maersk Alabamę" do Mombassy, a trzy dni później odbiły kapitana Phillipsa z rąk porywaczy. Trzech piratów zginęło, czwarty – Abdywali Muse, który negocjował z Amerykanami okup, został zatrzymany. W lutym 2011 roku sąd skazał go na 33 lata więzienia, mimo że Muse miał w czasie napadu 16 lat. Tyle powszechnie znane fakty.

Pisząc scenariusz, Billy Ray oparł się na wspomnieniowej książce Phillipsa „Kapitan na służbie". Nie skupił się jednak wyłącznie na losach kapitana. Pokazał, jak piraci rekrutują w nędznej somalijskiej wiosce młodych chłopaków. Jak wybierają z tłumu bezrobotnych rybaków, dla których to jedyna szansa na zarobienie pieniędzy i utrzymanie rodziny.

Widz obserwuje akcję, ale też relacje między kapitanem i Musem. Między człowiekiem sukcesu a zdesperowanym, wykluczonym biedakiem. Między światem, który ma wszystko, a światem, który nie ma niczego. Jeden z piratów zostaje pokonany, gdy marynarze kruszą na podłodze szkło z rozbitej butelki. Bo napastnik jest boso.

Reżyser

Paul Greengrass najbardziej lubi robić filmy oparte na faktach. We wstrząsającej „Krwawej niedzieli" (2002) zapisał tragedię, jaka rozegrała się 30 stycznia 1972 roku na ulicach Derry w północnej Irlandii, gdy brytyjscy żołnierze otworzyli ogień do uczestników pokojowego marszu w obronie praw człowieka. Pokazał narastającą nienawiść, chaos, nad którym nikt już nie potrafił zapanować, i śmierć bezbronnych ludzi, za którą nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności.

Pięć lat po tragedii World Trade Center Greengrass zrekonstruował na ekranie wydarzenia, jakie rozegrały się 11 września na pokładzie porwanego przez zamachowców samolotu United Airlines, lecącego z Nowego Jorku do San Francisco. Tego, który miał uderzyć w Biały Dom lub Kapitol, a po 91 minutach lotu spadł na pole w Pensylwanii, na południowy wschód od Pittsburgha. „Lot 93" to film znakomity. Nie ma w nim tanich wzruszeń ani typowych, hollywoodzkich chwytów, obliczonych na wywołanie w widzu emocji. Są ludzie, którzy mają świadomość nadchodzącej śmierci, ale przeciwstawiają się terroryzmowi.

W „Kapitanie Phillipsie" Greengrass też odtwarza fakty. Nie próbuje widzów wzruszać, pokazuje męski pojedynek. Determinację, strach, odwagę, która rodzi się w człowieku w ekstremalnej sytuacji. Dla reżysera liczy się prawda. Zdjęcia Barry'ego Ackroyda zachwycają pięknymi widokami oceanu, ale w scenach na statku sprawiają wrażenie niemal reportażu.

Aktor

Nie byłoby również tego filmu bez Toma Hanksa. Kiedy do „Alabamy" podpływają dwie małe łodzie, kapitan Phillips rzuca: „Nie są tu po to, by łowić ryby". Od tej pory obserwujemy człowieka, który wie, że nie uniknie konfrontacji i konsekwentnie próbuje uratować statek i ocalić załogę. A gdy sam zostaje porwany, ma świadomość, że to mogą być jego ostatnie dni, bo Amerykanie nie będą skłonni do finansowych negocjacji z porywaczami. Hanks jest dla Greengrassa idealnym aktorem. Niedawno w badaniach dla „Reader's Digest" został uznany za człowieka, któremu Amerykanie ufają najbardziej. Wyprzedził polityków, a także m.in. Billa Gatesa czy Michelle Obamę. W życiu nie gra, nie jest bohaterem skandali. Dwukrotny laureat Oscara ostrożnie wybiera role i w każdej jest wiarygodny. Sam zresztą mówi: „Dzisiejsza publiczność wyczuje każde kłamstwo. Dlatego nie wolno udawać". Przed zdjęciami do „Kapitana Phillipsa" spotkał się z pierwowzorem swojej postaci. Powiedział mu: „Richard, to film: będę robił rzeczy, których nie robiłeś i mówił zdania, których nigdy nie wypowiedziałeś, ale postaram się zbliżyć do twojego DNA, jak tylko będzie to możliwe". Jako Phillips jest na pierwszy rzut oka trochę przygruby i mało efektowny, ale ma w sobie prawdę. Przez cały czas trzyma na wodzy uczucia, jest opanowany, stanowczy, nie pozwala sobie na mocne reakcje. Scena po uwolnieniu, gdy wreszcie puszczają mu nerwy i wszelkie hamulce, należy do najbardziej przejmujących, jakie widziałam ostatnio w kinie.

Akcja „Kapitana Phillipsa" toczy się w zamkniętej przestrzeni. Greengrass nie stara się swojego filmu uatrakcyjniać za wszelką cenę, Hanks nie uwodzi publiczności na siłę. A jednak ta opowieść trzyma w napięciu. Widz wie, że to nie są piraci z Karaibów, tylko terroryści z Somalii. I realny problem świata.

 

Trudno o lepszą rekomendację. Prawdziwa historia napaści na amerykański kontenerowiec przez somalijskich piratów w 2009 roku. Paul Greengrass – fascynujący reżyser o spojrzeniu dokumentalisty. I wreszcie Tom Hanks – dwukrotny zdobywca Oscara, który grywa zwykle w filmach łączących walory artystyczne z komercyjnymi. „Kapitan Phillips" ma wszystkie atuty, by widzów porwać. I porywa.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów