Dyskusja p towarzyszyła projekcji jednego z trzech finalistów – filmu „Olbrzym-Samolub" („The Selfish Giant", Wielka Brytania) w reżyserii Clio Barnard. Poruszającemu obrazowi o trudnych dzieciach z ubogich środowisk; wyalienowaniu i wykluczeniu, ale także o przyjaźni. Jak wyjaśnia jego reżyserka ta „Historia skupia się na niebezpieczeństwach wykluczenia dzieci ze swojego życia, tego co traci się, gdy się od nich odetnie i nie doceni ich wartości."
Uczestnicy polskiej dyskusji mówili zarówno o problemach społecznych – przeciwdziałaniu wykluczeniu, przemocy w szkole i w rodzinie oraz bezrobociu wśród młodych (które np. w Hiszpanii sięga już 60 proc), czy potrzebie reformy edukacji, jak i sytuacji kina europejskiego – paradoksalnie w Europie wciąż mało znanego i braku filmów dla młodych i o młodych w Polsce (w przeciwieństwie np. do kina skandynawskiego).
Nagroda LUX jest przyznawana od 2007 roku za filmy pokazujące różnorodność kultur państw europejskich, a jednocześnie wspólne wartości, codzienne życie, postawy, poszukiwania własnej tożsamości. Jej wcześniejsi laureaci to m.in. „Milczenie Lorny" i „Śniegi Kilimandżaro", „Nazywam się Li". Na tegorocznym warszawskim przeglądzie Jacek Safuta, dyrektor Biura Informacyjnego Parlamentu Europejskiego w Polsce, przypomniał, że rozstrzygnięcie konkursu poprzedzają pokazy filmów-finalistów w 28 krajach członkowskich UE. Jest to dla nich specjalna forma wyróżnienia, podobnie jak przekład list dialogowych na 24 europejskie języki.
Dni Filmowe LUX w Kinie Muranów obejmują jeszcze dwa weekendowe pokazy. Dziś (o godz. 18) można zobaczyć włosko-francuski film „Miele" w reżyserii znanej włoskiej aktorki Valerii Golino,który miał swą premierę na tegorocznym festiwalu w Cannes. Jego bohaterka- 30-letnia Irene jest przekonana, że pomaga ludziom w stanie terminalnym , którzy chcą skrócić swoje cierpienia i godnie zakończyć życie. Do czasu, kiedy zgłasza się do niej zupełnie zdrowy 70-latek, pragnącym rozstać się z życiem. Irene nie chce odpowiadać za jego samobójstwo. To spotkanie okazuje się testem jej dotychczasowych przekonań.
Debiutująca jako reżyserka Golino mówi: „Dla mnie, jako aktorki, powzięcie decyzji o stanięciu po drugiej stronie kamery musiałoby być spowodowane wyjątkowo silną koniecznością i poważnym wyzwaniem, które wyrwie mnie z moich przekonań. Śmierć i decyzja o odebraniu sobie życia... Chciałam opowiedzieć o tym bez żadnej ideologii w tle, bez niczego, co byłoby pewne."