Reklama

Kulisy oscarowej gali, radość Polaków w LA

To pierwszy w historii Oscar dla polskiego filmu - „Ida” Pawła Pawlikowskiego wróci z LA ze statuetką dla obrazu nieangielskojęzycznego.

Aktualizacja: 23.02.2015 17:39 Publikacja: 23.02.2015 12:46

Kulisy oscarowej gali, radość Polaków w LA

Foto: AFP

- O, mój Boże. Jak ja się tu znalazłem? Zrobiliśmy czarno-biały film o potrzebie wyciszenia się, odsunięcia od świata, kontemplacji. A nagle jesteśmy w tym hałasie, w samym centrum światowej uwagi. Życie jest pełne niespodzianek — powiedział na scenie Dolby Theatre w Los Angeles Paweł Pawlikowski, odbierając statuetkę z rąk Nicole Kidman.

To prawda, choć na tę „niespodziankę" po cichu bardzo liczyliśmy. Wybitny, czarno-biały film Pawła Pawlikowskiego o Polsce lat 60. stalinizmie, trudnych relacjach polsko-żydowskich, ale też szukaniu własnej tożsamości, wierze, dojrzewaniu, przez półtora roku szedł przez świat jak burza.

Zebrał znakomite recenzje w najpoważniejszych pismach świata, został kupiony do kilkudziesięciu krajów, w Stanach zarobił ponad 4 mln dolarów, we Francji obejrzało go ponad 500 tysięcy osób, we Włoszech - ponad 100 tys. Zdobył około 50 nagród festiwalowych, zdominował Europejskie Nagrody Filmowe. Przegrał z „Lewiatanem" potyczkę o Złoty Glob. Ale w niedzielną noc po Oscarowej formułce „And the winner is..." padł polski tytuł.

W Dolby Theatre

— Radość! Wielka radość! — powiedział "Rzeczpospolitej" tuż po gali Piotr Dzięcioł, producent filmu, właściciel Opus Film. — Wracamy do hotelu i wydajemy przyjęcie dla naszych współpracowników i przyjaciół.

— Wciąż jesteśmy oszołomieni — dodaje producentka Ewa Puszczyńska. — Przeżyliśmy pewne zaskoczenie, bo według planu kategoria „film nieangielskojęzyczny" miała być później, ale Paweł dał radę. Jego wystąpienie bardzo się tutaj podobało.

Reklama
Reklama

Pawlikowski przekroczył regulaminowe 45 sekund. Już z muzyką, która miała przerwać jego mowę, ciągnął:

— Dziękuję polskim przyjaciołom siedzącym teraz przed telewizorami. Ekipie, która pewnie upija się ze szczęścia. Jesteście fantastyczni. Dzięki wam zrobiłem ten film. Jesteście wszystkim, co w Polsce kocham: macie w sobie odwagę i poczucie humoru.

Dedykował „Idę" swojej zmarłej żonie i rodzicom. A wreszcie dzieciom. „To wy jesteście moją najważniejszą nagrodą" — dorzucił.

Ewa Puszczyńska opowiada, że podczas uroczystości twórcy „Idy" siedzieli obok ekipy „Lewiatana", swoich najgroźniejszych konkurentów:

— My się lubimy i dobrze sobie nawzajem życzymy. Oni dostali Złoty Glob, my — Oscara. Zwiagincew pogratulował nam serdecznie. Potem gratulowało nam masę osób. Benedict Cumberbatch, Edward Norton... Nie sposób wymieć wszystkich nazwisk.

Ze swoim Oscarem Paweł Pawlikowski został najpierw wyprowadzony za kulisy, gdzie odbywała się zwyczajowa konferencja prasowa z laureatami.

Reklama
Reklama

— Polska ma wspaniałą tradycję filmową, ale niezbyt wiele Oscarów. Dlatego mam nadzieję, że ta statuetka zachęci świat do przyjrzenia się naszemu kinu, a polskich filmowców - do podejmowania ryzyka, robienia rzeczy oryginalnych i odważnych — stwierdził.

Polska w Hollywood

Oscar dla „Idy" wzbudził entuzjazm w środowisku polskich artystów mieszkających i pracujących w Hollywood. Łukasz Dzięcioł z Opus Film oglądał galę w domu polskiego konsula w Los Angeles. Wśród około 150 gości.

— Kiedy zapowiedziano naszą kategorię, wszyscy zamarli, a gdy na scenie padł tytuł „Ida" tutaj nastąpił nieprawdopodobny wybuch radości — powiedział mi.

— To jest dla nas spełnienie marzeń — przyznaje aktorka Alicja Bachleda-Curuś. — Wszyscy czujemy się teraz jak wygrani. W LA przywiązanie do kraju, tradycji, kultury jest znikome. Dlatego taki moment jest dla mnie szczególnie ważny, także ze względów patriotycznych. Mam nadzieję, że Oscarowy sukces pomoże polskiemu kinu. Jestem realistką i wiem, że taka „agencja promocyjna" nie będzie działać wiecznie. Chciałabym, żebyśmy potrafili dobrze wykorzystać ten moment, w którym świat o nas usłyszał.

Zadowolony był konsul Mariusz M. Brymora:

— Jestem tu półtora roku. W tym czasie Włodek Pawlik dostał pierwsze Grammy jazzowe, teraz mamy pierwszego Oscara. Ta statuetka ma wielkie znacznie. Hollywood jest w centrum amerykańskiej kultury. „Ida" jest dzisiaj na pierwszych stronach gazet. Przedtem film był promowany przez cały rok, wszystkie jego nagrody były tutaj odnotowywane. Amerykanie niewiele wiedzą o polskiej kulturze. Dzięki Oscarowi dla „Idy" usłyszy o niej nie tylko świat filmu. Sukces pomoże też Polakom pracującym w LA.

Bez statuetki wyjedzie z Los Angeles Łukasz Żal, który razem z Ryszardem Lenczewskim dostał nominację za zdjęcia do „Idy". Ale przegrać z Emmanuelem Lubezkim to nie wstyd, a dla młodego operatora, dla którego film Pawlikowskiego był fabularnym debiutem, już nominacja jest wielkim wyróżnieniem. Pięknie o Łukaszu Żalu mówił w Los Angeles Pawlikowski:

Reklama
Reklama

— Kiedy operator Ryszard Lenczewski, z którym zacząłem pracę musiał zrezygnować, obdzwoniłem kilku autorów zdjęć. Wszyscy byli zajęci. Wolny był nasz szwenkier i to on przejął pracę. Okazał się fantastyczny. Znakomity. Miał dużo dobrej energii, potrafił podejmować ryzyko.

Paweł Pawlikowski od 14 roku życia mieszkał w Wielkiej Brytanii. Zdobywał nagrody BAFTA, był reżyserem angielskim. Ale Polska w nim tkwiła, czasem odwiedzał tu swoją rodzinę, a na ekranie nie podpisywał się Paul, lecz Paweł Pawlikowski. „Ida" była jego powrotem do kraju dzieciństwa. Po czterdziestu latach. Powiedział mi kiedyś: „Już nie oceniam. Jestem stąd". Kupił w Warszawie mieszkanie i choć pół życia spędza w podróżach, a w Londynie mieszkają jego dorosłe dzieci, to chce dalej pracować w Polsce. Rozwija tu następny projekt, wykłada w Szkole Wajdy. Jeszcze niedawno mówił, że nie interesuje go kręcenie filmów w Ameryce. Dziś, po Oscarze, pewnie Hollywood znów będzie go kusił. Ale nawet jeśli skusi, on zapewne i tak będzie do Polski wracał.

Już zrobił polskiemu kinu prezent. Jego Oscar, podobnie jak niedawna berlińska nagroda za reżyserię „Body/Ciała" dla Małgorzaty Szumowskiej w Berlinie, to szansa, że nasze kino zacznie być na świecie zauważane. A wydaje się, że polscy twórcy mają dziś ciekawe, oryginalne spojrzenie na świat.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama