Plany Budimeksu Nieruchomości na 2007 rok mówiły o sprzedaniu tysiąca mieszkań. Jednak, jak tłumaczy wiceprezes zarządu Ireneusz Ignaciuk, zbyt długo przeciągały się sprawy formalne przy niektórych inwestycjach. Chodziło o wydawanie pozwoleń na budowy, ale i oprotestowywanie projektów.
W efekcie zależny po połowie od giełdowego Budimex SA oraz od Ferrovialu deweloper w zeszłym roku sprzedał 714 mieszkań (oddał do użytku 871 lokali). W 2006 roku spółka znalazła klientów na 981 mieszkań.
Ubiegłoroczne przychody ze sprzedaży Budimeksu Nieruchomości przekroczyły 450 mln zł. W 2006 roku było to ponad 300 mln zł. Ireneusz Ignaciuk podkreśla jednak, że spółka księguje przychody dopiero w momencie podpisania aktu notarialnego przez klienta. Zatem efekty budowlanej hossy z 2006 i początku zeszłego roku wyraźniej widoczne będą dopiero w tym roku. I pojawią się „znaczące zyski”, jak określił to Ignaciuk.
Mimo to na razie deweloper nie zamierza wypłacać dywidendy udziałowcom. Sporą część zysków inwestuje, m.in. w zakup działek. – Pierwsza dywidenda może trafić do Budimeksu i Ferrovialu w 2010 roku – zapowiada Ignaciuk. – Będzie wynikiem podziału zysku z 2009 roku. Wcześniej akcjonariusze dostaną jedynie odsetki od pożyczki podporządkowanej udzielonej deweloperowi – dodał. Budimex i Ferrovial pożyczyły spółce 320 mln zł na finansowanie działalności. Termin spłaty to 2058 rok. – Tak naprawdę to pewna forma podwyższenia kapitału. Nie traktuję tego jak pożyczki – mówi Ignaciuk.
Budimex Nieruchomości sprzedaje lokale w ośmiu projektach w Warszawie, Poznaniu i Krakowie. Ich łączna powierzchnia to ponad 60 tys. mkw. W tym roku ma ruszyć ma sprzedaż jeszcze pięciu kolejnych projektów.