Ich zdaniem to, że posłowie z tej komisji i ich goście przedsiębiorcy zajmują się nowelizacją kodeksu pracy, kłóci się z prawem związków zawodowych do konsultowania projektów dotyczących polityki społecznej.
"Solidarność" właśnie się zdecydowała na przystąpienie do negocjacji, jakie rząd w zeszłym tygodniu zaproponował związkom zawodowym i pracodawcom. Jednak przy okazji postawiła warunki. Jednym z nich jest właśnie to, aby rząd odstąpił od prac nad prawem pracy w komisji "Przyjazne państwo". – Naszym zdaniem to nie jest miejsce ani sposób na stanowienie tak wrażliwego społecznie prawa – mówi Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ "Solidarność".
Zaznacza co prawda, że nie jest to warunek absolutny, ale sprawdzian tego, czy rząd poważnie myśli o dialogu, czy raczej chce go pozorować.
Jan Guz, szef OPZZ, uważa, że to, co dzieje się na posiedzeniach komisji "Przyjazne państwo", jest niepoważne: – Kancelarie prawnicze zgłaszają się do redagowania poszczególnych przepisów prawnych. To otwarta furtka dla lobbingu.
Posłowie z komisji uważają, że zaniepokojenie związków zawodowych jest "chuchaniem na zimne" – My na razie wysłuchujemy dziesiątek postulatów, nie powstał jeszcze żaden projekt konkretnej nowelizacji. Skąd więc przekonanie, że będziemy działali wbrew pracownikom – pyta Marek Wikiński (LiD), wiceprzewodniczący komisji.