Przystępne ceny, bogaty wybór

III Aukcja Fotografii. Wielu wybitnych artystów nadal pozostaje nieodkrytych. Ich niedoszacowane prace nadają się na inwestycję

Aktualizacja: 07.04.2008 01:12 Publikacja: 02.04.2008 20:45

Przystępne ceny, bogaty wybór

Foto: Rzeczpospolita

Kolekcjonerów fotografii czekają wielkie emocje. Portal Rynku Sztuki Artinfo.Pl (www.artinfo.pl) oraz Dom Aukcyjny Rempex (www.rempex.com.pl) zorganizowały trzecią kolekcjonerską aukcję fotografii, która odbędzie się 9 kwietnia w Warszawie. Zgromadzono 260 fotografii 130 artystów. W większości odbitki pochodzą bezpośrednio od autorów. Oferta jest różnorodna pod względem stylistycznym i cenowym. Są obiekty na każdą kieszeń. Najdroższa fotografia kosztuje 32 tys. zł. Najtańsze prace można licytować już od 200 zł. Te specjalistyczne aukcje odbywają się co pół roku, następna 26 listopada.

Jednym z pionierów prywatnego kolekcjonerstwa współczesnej fotografii artystycznej jest Wojciech Jędrzejewski, którego kolekcję można obejrzeć w Internecie (www.mojefotografie.com). Poprosiliśmy kolekcjonera o ocenę aukcyjnej oferty.

Wojciech Jędrzejewski: – Ewidentnym szlagierem tej aukcji jest znakomite zdjęcie Zygmunta Rytki „Fiat 126p” (9,5 tys. zł). Ma ono ciekawy klimat. Jest w nim duch lat 70., jest trochę erotyki, format jest ogromny (70 na 100 cm). To bardzo ładna fotografia! Jak na wybitnego klasyka cena jest mimo wszystko przystępna. „Ciągłość nieskończoności” z 1983 roku wystawiona za 8500 zł ma edycje 1/1 i to jest także okazja. Zygmunt Rytka jest jedynym autorem na aukcji, który prezentuje różnorodną ofertę cenową, także z myślą o mniej zamożnych kolekcjonerach (począwszy od 1200 zł). Fotografia „Stopy” (21,5 tys. zł) Józefa Robakowskiego ma muzealną wartość. Cena jest adekwatna, bo rynek ustalił ceny na prace tego wybitnego artysty w okolicy 20 tys. zł.

Właściciele odbierają depozyty z muzeów, aby sprzedać fotografie na aukcjach

Szkoda, że odbitka nie ma określonego nakładu. Atrakcyjnie niskie ceny wywoławcze mają fotografie artystów międzywojennych, np. Jana Bułhaka, Jerzego Dorysa, Leonarda Sempolińskiego, Tadeusza Wańskiego. Jeśli dziś za 1400 zł kupimy Bułhaka, nie stracimy. To są fotografie, które za kilka lat można wstawić na aukcje i z powodzeniem sprzedać bez finansowej straty. Ale zdjęcia te mogą wywołać zażartą licytację. Odkryciem rynkowym są prace Stanisława Skoczenia, znakomitego fotografa. Jak na debiut aukcyjny ceny są atrakcyjne (1000 – 1500 zł), moim zdaniem warto je kupować – mówi Wojciech Jędrzejewski.

Rynek będzie się rozwijał. Fakt, że w większości sami autorzy wstawiają fotografie na specjalistyczne aukcje Artinfo.pl dowodzi, że powstał popyt. Jeszcze ok. 5 lat temu fotograficy unikali rynku sztuki, ponieważ nikt nie kupował fotografii, a proponowane ceny nie pokrywały nawet kosztów zakupu materiałów. Dziś prawie wszystkie domy aukcyjne na zwykłych aukcjach rutynowo umieszczają współczesne fotografie, ostatnio oferowała je np. Desa Unicum.

Rynek będzie się rozwijał przede wszystkim dlatego, że prestiżowe muzea i galerie państwowe prezentują prywatne kolekcje fotografii. W Muzeum Sztuki w Łodzi oglądaliśmy kolekcję braci Dariusza i Krzysztofa Bieńkowskich. Niedawno w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie zakończyła się wystawa kolekcji Cezarego Pieczyńskiego. W Muzeum Miasta Gdyni zaprezentowano także z prywatnej kolekcji prace Tadeusza Wańskiego. Rośnie frekwencja na wystawach fotografii, przykładem trwająca w Zachęcie wystawa „Dokumentalistki”. Jeśli na aukcji tanio można kupić to, co aktualnie wystawiają najlepsze muzea, to jest to na pewno okazyjny zakup. Pojawiła się tendencja do odbioru depozytów fotograficznych z muzeów, skoro powstał rynek, to prywatni właściciele depozytów postanowili na tym zarobić.

Gdybym był kolekcjonerem, kupowałbym przede wszystkim dobre zdjęcia, których odbitki autorzy sami wykonali tradycyjnymi metodami w ciemni. Niedługo to już będzie rynkowa rzadkość! Zalewa nas powódź wydruków z drukarek. Wydruk to nie to samo. W ciemni autor dopóty eksperymentował z wywoływaniem, dopóki nie znalazł najlepszego wyrazu. Wypuszczał w świat tylko te odbitki, z których był zadowolony. Mam wrażenie, że na zdjęciach z drukarek dość często ginie światło.

Polskie powojenne fotografie często nie mają określonego nakładu, czy przez to mają mniejszą wartość kolekcjonerską i materialną, zapytaliśmy wybitnego kolekcjonera Cezarego Pieczyńskiego. – Na świecie fotografia jako dzieło sztuki od lat 40. XX wieku powielana była w kolejnych edycjach. Na każdej takiej odbitce podany jest jej numer i ogólny nakład, co nadaje odbitkom wartość kolekcjonerską. Zwykle to jednak galeria wykonywała edycje, a sam artysta tylko je podpisywał. Natomiast w Polsce w tym czasie panowała całkiem inna sytuacja. Nie było edycji, bo rynek nie istniał. Polski artysta sam w ciemni wykonywał pojedyncze odbitki z myślą tylko o wystawach. Dziś są to najczęściej unikaty! Dlatego takiej odbitki z epoki nie deprecjonuje fakt, że nie ma podanego na odwrocie nakładu. Często są to autorskie odbitki unikatowe i dlatego ich cena na pewno wzrośnie – wyjaśnia Cezary Pieczyński.

Warto pamiętać, że niektóre ceny aukcyjne są zbyt wysokie. Zapewne sami autorzy stawiają przesadne warunki. Liczą, że te wysokie ceny przedostaną się do prasy! Organizatorzy nie powinni ustępować przesadnym żądaniom autorów. Nie służy to budowaniu przejrzystej hierarchii cen wynikającej z popytu i podaży. Widoczne są już pewne tendencje cenowe, np. porównywalne prace Zygmunta Rytki teraz kupowane są za ceny ok. 30 proc. wyższe niż dwa lata temu.

Kolekcjonerstwo fotografii konsekwentnie propaguje Wojciech Niewiarowski z łódzkiego Domu Aukcyjnego Rynek Sztuki (www.ryneksztuki.lodz.pl). Niewiarowski 11 kwietnia organizuje kolejną aukcję 56 fotografii autorów ze środowiska łódzkiego. Prace oprawione są w passe-partout i kosztują od 70 do 300 zł. Jest tam wiele zdjęć miłych dla oka.

W co inwestować? Przewodnikiem dla kolekcjonerów i inwestorów może być wydany niedawno katalog zbiorów fotografii Muzeum Narodowego we Wrocławiu (www.mnwr.art.pl). Bogato ilustrowany katalog prezentuje najlepsze zdjęcia kilkuset fotografów. We wrocławskim muzeum w 1963 roku powstał pierwszy w polskim muzealnictwie osobny dział fotografii. Zawierał wtedy 276 zdjęć. Dziś katalog zbiorów wymienia 10 tys. zdjęć!

Z opisów wynika, że najrzadsze prace muzeum kupiło stosunkowo niedawno. Na przykład 4 arcydzieła Karola Hillera kupiono w 1987 roku, wtedy miały one znikomą cenę, bo nie istniał popyt, zwłaszcza na sztukę awangardy.

Kolekcjonerzy dawnej fotografii powinni czytać rocznik „Dagerotyp” wydawany przez Instytut Sztuki PAN (www.ispan.pl).

Kolekcjonerów fotografii czekają wielkie emocje. Portal Rynku Sztuki Artinfo.Pl (www.artinfo.pl) oraz Dom Aukcyjny Rempex (www.rempex.com.pl) zorganizowały trzecią kolekcjonerską aukcję fotografii, która odbędzie się 9 kwietnia w Warszawie. Zgromadzono 260 fotografii 130 artystów. W większości odbitki pochodzą bezpośrednio od autorów. Oferta jest różnorodna pod względem stylistycznym i cenowym. Są obiekty na każdą kieszeń. Najdroższa fotografia kosztuje 32 tys. zł. Najtańsze prace można licytować już od 200 zł. Te specjalistyczne aukcje odbywają się co pół roku, następna 26 listopada.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy