Unia Europejska na razie wydaje się odporna na kryzys finansowy, który dotknął Stany Zjednoczone. Tam państwo musiało przyjść z pomocą i faktycznie znacjonalizować potężne instytucje kredytu hipotecznego Freddie Mac i Fannie Mae. Jednak amerykański przykład uświadomił europejskim politykom, że nasze normy nadzoru finansowego mogą utrudnić zapobieganie kryzysom.

– Wyobraźmy sobie upadek ponadnarodowej instytucji kredytowej. Czy kanały współpracy ministrów finansów, banków centralnych, nadzorów finansowych są przygotowane na taką sytuację? – pytał retorycznie Charlie McCreevy, komisarz ds. rynku wewnętrznego, w czasie konferencji finansowej w Nicei. Nadzorcy wciąż działają w granicach narodowych, podczas gdy banki stały się instytucjami europejskimi. Znaczna część sumy bilansowej takich instytucji, jak Deutsche Bank, Unicredit czy BNP Paribas, nie pochodzi już, odpowiednio, z Niemiec, Włoch czy Francji.

Może kiedyś Unia będzie miała wspólny nadzór finansowy. Ale nie stanie się to szybko. Dlatego Komisja będzie namawiać państwa członkowskie do tworzenia kolegiów nadzorców. Oni zajmowaliby się obserwacją i kontrolą grup finansowych działających w różnych krajach. Konkretne zasady ich działania McCreevy chce przedstawić pod koniec miesiąca. Niektórzy argumentują również, że nadzory krajowe powinny mieć prawo wglądu w operacje dokonywane przez dane instytucje finansowe poza granicami. Chodzi szczególnie o dostęp instytucji nadzorczej z kraju, gdzie znajduje się spółka zależna, do danych w centrali w innym kraju. Zdaniem ekspertów to w centralach powstają strategie zarządzania ryzykiem.

To kolejna inicjatywa Brukseli, która ma uczynić europejski rynek finansowy bardziej odpornym na kryzys. Wcześniej Komisja zapowiedziała zaostrzenie zasad działania agencji ratingowych, w tym m.in. ich obowiązkową rejestrację i poddanie się unijnej kontroli.