Coś więcej niż kwestia etykiety

Nigdy nie jestem pewien, jaki napiwek powinienem dać taksówkarzowi w Rosji. To jednak można szybko sprawdzić, pytając Rosjanina. Dużo trudniej jest uzyskać odpowiedź na pytanie, jak motywować rosyjskich pracowników - mówi Bob Waisfisz, ekonomista i założyciel firmy doradczej Itim International, która specjalizuje się w zarządzaniu różnicami kulturowymi w firmach

Publikacja: 01.10.2008 02:14

Coś więcej niż kwestia etykiety

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Polskie firmy coraz częściej zakładają i przejmują spółki za granicą. Czy lepiej, by taką spółką kierował „swój” człowiek czy lokalny menedżer?[/b]

Bob Waisfisz: Najważniejsze, by taka osoba miała talent dyplomatyczny i wrażliwość na inną kulturę. Ale, mówiąc konkretnie, wiele zależy od sytuacji, w jakiej działa firma. Jeśli np. kupuje tanio zagraniczną spółkę, która ma problemy finansowe i wymaga restrukturyzacji, to dobrym posunięciem jest wysłanie polskiego menedżera, który posprząta bałagan. Jeżeli trzeba zwalniać ludzi, przeprowadzać cięcia, to często lepiej, by zrobił to ktoś z zewnątrz. Jeśli jednak trzeba budować biznes od początku, zwłaszcza gdy wyzwaniem są kwestie związane z ludźmi, znajomością lokalnych uwarunkowań, marketingiem, to lepiej, by szefem był lokalny menedżer. Musi on jednak umieć współpracować z firmą matką.

[b]Dla wielu polskich firm kwestia różnic kulturowych to nowość, a czasem i drugorzędna sprawa. Działają głównie w krajach naszego regionu, z którymi dużo nas łączy, choćby doświadczenia ostatnich kilkudziesięciu lat...[/b]

Owszem, podobieństwa są, ale nawet w sąsiednich krajach postkomunistycznych, które mają podobne doświadczenia z tego okresu, jest wiele szczególnych cech kulturowych. Często mówi się, że kultura to zamrożona historia kraju, więc liczy się w niej nie tylko ostatnich 50 lat, ale i te wcześniejsze tysiąc. W zarządzaniu różnicami kulturowymi liczą się nie tylko te widoczne na pierwszy rzut oka. Jeszcze ważniejsze są te, których nie widać od razu.

[b]Jakie mogą być te niewidoczne różnice?[/b]

Choćby sposoby motywowania pracowników. Różnice kulturowe to coś więcej niż powierzchowne kwestie etykiety, tego, co i jak wypada robić w danym kraju. Choć od lat zajmuję się wielokulturowością, nigdy nie jestem pewien, jaki napiwek powinienem dać taksówkarzowi w Rosji. To jednak można szybko sprawdzić, pytając Rosjanina. Dużo trudniej jest uzyskać odpowiedź na pytanie, jak motywować rosyjskich pracowników. Bo tak naprawdę chodzi tu o różnice w motywowaniu Rosjan i np. Holendrów czy Niemców.

[b]Czy znajomość różnic kulturowych przekłada się na wyniki biznesowe?[/b]

Owszem, choć trudno podać tu jakieś liczby, wskaźniki, które to potwierdzają. Można opierać się jedynie na przykładach. Pamiętam jednego z naszych klientów – dużą amerykańską firmę, która starała się o duży kontrakt w Meksyku. Szanse miała niewielkie, bo jej główny konkurent w USA podpisał już wstępną umowę z meksykańskim partnerem. Sytuacja zmieniła się, kiedy Meksykanie zaprosili szefów przyszłego kontrahenta na imprezę, którą organizowali dla swych najważniejszych klientów. Wkrótce potem wycofali się z kontraktu.

[b]Co takiego się stało?[/b]

W zasadzie nic strasznego. Amerykańscy szefowie przyjechali na imprezę i nie popełnili żadnej gafy. Nie włączyli się jednak do zabawy i trzymali się trochę z boku. A to Meksykanie odebrali jako odrzucenie. W rezultacie kontakt zdobył nasz klient, który wiedział, jak bardzo w Meksyku liczą się nieformalne relacje międzyludzkie.

[b]A jakie różnice kulturowe mogą być najbardziej ryzykowne, jeśli o nich zapomnimy?[/b]

Z naszych obserwacji wynika na przykład, że Polacy, zaczynając negocjacje biznesowe, wolą być do nich dobrze przygotowani, nie lubią niespodzianek w trakcie rozmów. Z kolei Holendrzy nie przywiązują do tego większej wagi, a Brytyjczycy jeszcze mniej. Jeśli więc brytyjska firma ma polskich partnerów, musi uwzględniać te różnice. Powinna też pamiętać, jak ważna dla Polaków jest dobra znajomość partnerów biznesowych i budowa wzajemnego zaufania. Polacy są bardziej gościnni niż Holendrzy czy Brytyjczycy, ale mimo tej gościnności nieznajomych traktują często z nieufnością. Trzeba zdobyć ich zaufanie. W mojej kulturze, w Holandii, ludzie już na początku obdarzają cię zaufaniem – do czasu, gdy zrobisz coś, że je stracisz.

[b]Można ludzi nauczyć wrażliwości na inną kulturę?[/b]

Do pewnego stopnia tak, ale wiele zależy od osobowości. Ktoś niewrażliwy na ludzkie aspekty biznesu będzie miał z tym duże problemy. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że poznanie innej kultury wymaga dużo czasu.

[b]Menedżerowie mają go mało.[/b]

Jeśli nawet nie mają czasu, by bliżej poznawać różnice kulturowe, to na pewno warto, by mieli świadomość istnienia i znaczenia takich różnic w biznesie. W przeciwnym razie będą dużo mniej skuteczni.

[i]Bob Waisfisz będzie prelegentem podczas Międzynarodowego Kongresu Kadry w dn. 24 – 27 listopada w Warszawie. „Rz” jest patronem medialnym imprezy[/i]

[b]Rz: Polskie firmy coraz częściej zakładają i przejmują spółki za granicą. Czy lepiej, by taką spółką kierował „swój” człowiek czy lokalny menedżer?[/b]

Bob Waisfisz: Najważniejsze, by taka osoba miała talent dyplomatyczny i wrażliwość na inną kulturę. Ale, mówiąc konkretnie, wiele zależy od sytuacji, w jakiej działa firma. Jeśli np. kupuje tanio zagraniczną spółkę, która ma problemy finansowe i wymaga restrukturyzacji, to dobrym posunięciem jest wysłanie polskiego menedżera, który posprząta bałagan. Jeżeli trzeba zwalniać ludzi, przeprowadzać cięcia, to często lepiej, by zrobił to ktoś z zewnątrz. Jeśli jednak trzeba budować biznes od początku, zwłaszcza gdy wyzwaniem są kwestie związane z ludźmi, znajomością lokalnych uwarunkowań, marketingiem, to lepiej, by szefem był lokalny menedżer. Musi on jednak umieć współpracować z firmą matką.

Pozostało 80% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił