Dreszczowiec na Kapitolu dobiegł w piątek końca: Kongres USA zatwierdził ustawę o ratowaniu sektora finansowego. Zaraz potem podpisał ją prezydent Bush.
Program, nazwany planem Paulsona, przewiduje przeznaczenie do 700 miliardów dolarów w trzech transzach na zakup zalegających w bankach papierów wartościowych powiązanych ze złymi kredytami. Takiej interwencji państwa w gospodarkę nie było w Ameryce od czasu wielkiej depresji.
Piątkowe głosowanie w Izbie Reprezentantów było już drugim w tym tygodniu dotyczącym planu ratunkowego. W poniedziałek ta sama izba odrzuciła ustawę, wywołując szok w całym świecie finansów. Indeks Dow Jones spadł o 777 pkt – najwięcej w swojej historii. Kongresmeni obawiali się reakcji wyborców, których zdecydowana większość potępiała ustawę. Zdaniem Amerykanów plan Paulsona ma zapewnić miękkie lądowanie pazernym bankierom na koszt podatników. W środę jednak ustawę poparł Senat zwiększając presję na przedstawicieli Izby Reprezentantów. Aby ułatwić im przegłosowanie planu, senatorowie uzupełnili ustawę m.in. o przepisy zakazujące wypłacanie odchodzącym szefom banków sowitych odpraw. Przedłużono też ulgi podatkowe dla przedsiębiorców i podniesiono gwarantowaną sumę depozytów bankowych ze 100 tys. do 250 tys. dol. (obciąży to budżet USA kolejnymi 150 mld dol.).
Dodatkowym impulsem dla kongresmenów były złe dane z amerykańskiego rynku pracy oraz coraz większe trudności w pozyskiwaniu kredytów przez małe i średnie firmy. W tej sytuacji poniedziałkowi przeciwnicy planu Paulsona, w piątek poparli go, tłumacząc się koniecznością ratowania zwykłych Amerykanów.
Przewidziane w ustawie wykupienie toksycznych aktywów ma za zadanie nie tylko uratowanie finansowych potentatów przed bankructwem. Równorzędnym celem jest przywrócenie zaufania na rynkach finansowych. To właśnie jego brak nakręcał spiralę nerwowych zachowań giełdowych graczy i klientów banków. Mimo to po przyjęciu planu Paulsona indeks Dow Jones, który przed głosowaniem rósł nawet o blisko 3 proc., po przyjęciu ustawy zaczął spadać i zakończył dzień na 1,5 proc. minusie.