LPP prowadzi już sieć ponad 300 salonów odzieżowych, z czego ok. 100 działa poza granicami naszego kraju – pierwszy salon Reserved poza Polską otwarto już w lutym 2002 r. w estońskim Tallinie. Choć pozycji lidera nikt nie zagraża, firma nie zwalnia tempa. LPP już ogłosiła wezwanie na akcje spółki Artman, którą kupi za ok. 400 mln zł. Po sfinalizowaniu transakcji w tym roku przychody LPP mają sięgnąć 1,9 mld zł. Firma jest także coraz bardziej widoczna za granicą. Na równi ze znanymi markami zachodnimi rywalizuje o lokale w prestiżowych galeriach największych miast naszego regionu.
Wchodzi też na nowe rynki – w tym roku otworzy pierwszy sklep w Rumunii, zamierza również zadebiutować w Bułgarii. Za pięć lat udział sprzedaży zagranicznej znacząco ma przekroczyć 50 proc. obrotów, z czego większość będzie realizowana w Rosji – tegoroczny udział sprzedaży poza naszym krajem ma wynieść ok. 30 proc.
Początki były jednak bardzo skromne. LPP działa na rynku od 1995 r., a jej korzenie sięgają roku 1990, kiedy to obecni główni akcjonariusze Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec zaczynali jako jeden z wielu hurtowników specjalizujących się w odzieży importowanej z Chin. Szybko zaczęli otwierać własne sklepy – dzisiaj znajdują się we wszystkich liczących się centrach handlowych w kraju. Nie zgodzili się także na sprzedanie firmy jednemu z zachodnioeuropejskich gigantów – przyznają jednak, że gdy budowali firmę, wzorem był dla nich właśnie szwedzki H&M czy znany z marki Zara hiszpański Inditex.
Najcięższy w historii spółki był 2005 r., kiedy to kolekcje Reserved okazały się zbyt nowoczesne i sprzedaż gwałtownie spadła – LPP musiała korygować prognozy finansowe, znacznie wcześniej rozpoczęła też sezon wyprzedażowy, czym przysporzyła zmartwień konkurentom, którzy nie mogli przyglądać się temu obojętnie i także musieli obniżyć ceny. Od tamtej pory błąd zbyt nowoczesnej kolekcji już się nie powtórzył i wyniki spółki są coraz lepsze.