[ramka][b]Ile na start (w tys. zł)[/b]
[b]Bez zakupu ziemi i budowy budynków[/b]
- adaptacja budynku 30
- wybiegi 10
- jaja lęgowe (400 sztuk) 16
- inkubator 20
- energia elektryczna 1
- pasza (dla 200 ptaków) 60
[b]Razem[/b] 137 [/ramka]
[ramka][b]Sto kilo żywej wagi[/b]
- Żeby zachować dobrą kondycję, struś musi biegać. Nawet w małej fermie konieczny jest wybieg, którego dłuższy bok liczy co najmniej 60 m. Przy 200 ptakach trzeba urządzić wybiegi o łącznej powierzchni 2 – 3 ha.
- Dorosły struś powinien mieć dla siebie ok. 5 mkw pod dachem. W praktyce hodowcy starają się to zapewnić tylko ptakom ze stada zarodowego. Młodszym sztukom musi wystarczyć powierzchnia o połowę mniejsza. Na budynki dla strusi dobrze nadają się duże stodoły, w których trzeba urządzić m.in pomieszczenia dla piskląt z możliwością ogrzewania.
- Chów strusi można zacząć od zakupu jaj lęgowych (ok. 40 zł za sztukę) i inkubatora (ok. 20 tys. zł). Żeby doczekać się zdrowego pisklęcia, potrzeba średnio dwóch jaj. Inna droga to zakup odchowanych już np. czterotygodniowych piskląt po 120 – 150 zł za sztukę. Pozwala to zaoszczędzić na inkubatorze, energii elektrycznej i pracy. Można też kupić na początek ptaki zarodowe. Rodzina składająca się z samca i dwóch samic kosztuje ok. 3,5 tys. zł. W ten sposób uzyska się jaja z własnej fermy.
- Przy rocznej sprzedaży 150 – 180 ptaków potrzeba dziewięciu – dziesięciu rodzin stada podstawowego.
- Strusie osiągają wagę ubojową ok. 100 kg w ciągu 9 – 15 miesięcy.
- Karmi się je zielonkami, zwłaszcza lucerną, w zimie warzywami (m.in. marchwią) oraz zbożem.
- Podczas tuczu jedna sztuka zjada paszę za 250 – 300 zł, pod warunkiem że pasza pochodzi z własnego gospodarstwa; jeśli trzeba ją w większości kupować, należy się liczyć z wydatkiem 300 – 350 zł. Do tego powinniśmy doliczyć koszty utrzymania stada podstawowego, zakupu komponentów paszowych, wydatki na energię elektryczną zużytą przy wylęganiu, na remonty budynków. Trzeba też uwzględnić straty związane z nieuchronnymi „upadkami” ptaków.
- Łącznie wydatki na jednego ptaka przeznaczonego na mięso wynoszą 500 – 550 zł.
- Od firmy zajmującej się skupem można otrzymać teraz ok. 700 zł za jednego strusia, czyli 7 zł za 1 kg żywej wagi.
- Część hodowców nastawia się na handel strusiami i strusiną na własną rękę. Z ptaka ważącego 100 kg uzyskuje się 25 kg mięsa pierwszej klasy, 10 kg drugiej klasy i 5 kg podrobów. Detaliczna cena strusiny wynosi obecnie 40 – 60 zł za 1 kg.
- Cena jaja wynosi ok. 30 zł. Od każdej samicy właściciel stada zarodowego uzyskuje nadwyżkę ok. 20 jaj (oprócz tych trafiających do wylęgu). Przed Wielkanocą atrakcyjnie opakowane jaja sprzedaje się nawet po 60 zł, a wydmuszki po 20 zł.
- Skórę strusia można sprzedać za 200 zł. Długie strusie pióro (białe, 50 – 70 cm) kosztuje 15 – 18 zł.[/ramka]
[ramka][b]Ptaki lepsze niż trzoda[/b]
Moje gospodarstwo opiera się na dwóch rodzajach hodowli. Jest to żywiec wieprzowy i strusie. W niektórych latach sprzedaję rocznie nawet 700 tuczników. Strusi mam znacznie mniej, tylko 200. Ale dochody przynoszą mi prawie takie same jak świnie. Kiedy spadają ceny, do żywca wieprzowego zdarza mi się dopłacać. Na strusiach lepiej czy gorzej, ale zawsze jakoś wychodzę na swoje. Właściwie dzięki nim gospodarstwo jakoś prosperuje.W przeszłości przez 18 lat miałem zakład betoniarski. Kiedy przestał się opłacać, przerzuciłem się na rolnictwo. Będąc w interesach w Holandii, miałem okazję zwiedzić fermę strusi. I od razu mi się spodobało.Strusiowi nie trzeba budować drogich budynków inwentarskich, tak jak np. krowom. Wystarczy, gdy ma sucho i może schować się pod dachem. Jeżeli nie żałuje mu się latem lucerny, a zimą warzyw, to nie trzeba dużo zboża, żeby w ciągu dziesięciu miesięcy doszedł do 100 kg wagi. Tę ilość paszy, jakiej potrzebuje moje stado, uzyskuję bez trudu ze swojego 32-hektarowego gospodarstwa. Struś nie wymaga wiele pracy ani specjalnego zachodu poza karmieniem dwa razy dziennie. A jeśli wypadnie np. jakiś nagły wyjazd i przez cały dzień nie dostanie nic do jedzenia, to też nic złego się nie stanie.
Kiedy sprowadziłem pierwsze ptaki, strusie fermy można było w Polsce policzyć na palcach jednej ręki. Początkowo była to bardziej zabawa, ale jakieś pięć lat temu, podczas wielkiego boomu na strusie, zrobił się z tego poważny, dochodowy biznes. Sprzedawałem wtedy prawie wyłącznie sztuki reprodukcyjne. Za jedną można było wziąć nawet ponad 4 tys. zł.Te czasy już nie wrócą. Prawie wszyscy amatorzy, a byli wśród nich np. artyści i księża, ostatnio się wykruszyli. Pozostali przeważnie rolnicy z prawdziwego zdarzenia nastawiający się tak jak ja na produkcję żywca strusiego. Jego ceny są bardziej stabilne i znacznie wyższe niż żywca wieprzowego – w tym roku cena dochodziła nawet do 8 zł za 1 kg – a koszty produkcji niższe.[/ramka]
[ramka][b]Kosztowna atrakcja [/b]
Pierwszych kilkanaście strusi sprowadziłem sześć lat temu. Miały być u mnie atrakcją, która przyciągnie turystów. I to się sprawdziło. Dzięki strusiom zaczęli przyjeżdżać do mnie najpierw goście z Olsztyna, a potem z całej Warmii i Mazur.
Założyłem mały zwierzyniec z końmi, kozami, świniami karłowatymi i królikami. Zainwestowałem też w bazę noclegową i restaurację Gospoda pod Strusiem. Tak powstało spore gospodarstwo agroturystyczne. Rocznie odwiedza je 15 tys. osób. Zwiedzanie – bilet kosztuje 3 zł – połączone jest z opowieścią o strusiach i innych zwierzętach oraz z rodeo – są to jedyne w kraju pokazy jazdy na strusiu. Ale utrzymanie stada to u mnie prawie wyłącznie koszty. Zarabiam trochę tylko na sprzedaży jaj i piór.W okresie największej mody na strusie miałem nadzieję, że ptaki zaczną zarabiać na siebie, a może przyniosą liczący się dochód. Powiększyłem stado do 130 sztuk z myślą o produkcji żywca. Ale to się kompletnie nie sprawdziło. Mam tylko 3,5 ha ziemi. Za mało, żeby mieć własną paszę. Kupowałem ją prawie w całości. Gdy wydawałem na ten cel ok. 700 zł za 100 kg strusia, czasem udawało mi się trochę zarobić, ale innym razem musiałem dokładać. Zmniejszyłem więc stado do 15 sztuk. Nawet strusie mięso do restauracji wolę dzisiaj kupować.
Jeśli ktoś ma kilkadziesiąt hektarów ziemi i sprzedaje na mięso 400 – 500 ptaków rocznie, to pewnie wychodzi na swoje. Ale uważam, że nie jest to wielki biznes. Na pewno nie jest bardziej stabilny i opłacalny niż kurnik czy ferma trzody chlewnej.
Spośród strusich ferm, a było ich w województwie warmińsko-mazurskim kilkanaście, z tego co wiem, zostały tylko dwie. To nie przypadek, że strusi boom zaczął się u nas od sprowadzania ptaków tanio wyprzedawanych np. w Holandii. W Europie Zachodniej wcześniej się zorientowano, że to się nie opłaca.[/ramka]