Sesja w Warszawie rozpoczęła się od mocnego uderzenia. WIG20 po trzech godzinach handlu wzrósł o 1,6 proc. Warto przy tym zwrócić uwagę, że w tym czasie obroty sięgnęły 600 mln zł, co zdarza się obecnie bardzo rzadko. To z kolei może oznaczać, że spora część graczy uznała obecne poziomy za atrakcyjne cenowo.

Później nastąpił dość gwałtowny ruch w dół, ale ostatecznie zwyciężyli kupujący akcje. WIG20 zakończył dzień na 1,4-proc. plusie. Obroty przekroczyły 1,3 mld zł. To największa wartość od 19 grudnia 2008 roku.

Wczoraj obserwowaliśmy mocne zwyżki na papierach Lotosu. Ich cena poszła w górę o 18 proc. Spółka opublikowała wczoraj szacunkowe wyniki, z których wynika, że strata operacyjna w 2008 r. wyniosła 190 mln zł. Jednocześnie firma zapowiedziała osiągnięcie zysku w tym roku. Prezes spółki Paweł Olechnowicz zapewnił, że sytuacja grupy Lotos jest stabilna, a jej działalność odbywa się bez zakłóceń.

Na wyniki nie kazał czekać też PKN Orlen, który potwierdził, że w czwartym kwartale i w całym 2008 r. zanotował stratę. Tym samym niepewność inwestorów znikła i kurs powędrował o ponad 5 proc. w górę. Jednak handel ograniczał się do spółek z WIG20. Indeksy mniejszych firm pozostały na poziomach zamknięcia sesji wtorkowej.

Warszawskiej giełdzie pomogły wczoraj parkiety zagraniczne. Francuski CAC40 zyskał blisko 3 proc., a niemiecki DAX 2,7 proc. Inwestorzy dobrze przyjęli lepsze od oczekiwań dane na temat aktywności w amerykańskim sektorze usług. Również informacje z rynku pracy były korzystne dla akcji. W styczniu w sektorze prywatnym ubyło 522 tys. etatów, czyli o 8 tys. więcej, niż oczekiwano. Z drugiej strony pojawiły się jednak dane na temat spadku konsumpcji i słabych wyników amerykańskich firm podane przez koncern Disney i Kraft Foods. W rezultacie sesja na Wall Street zakończyła się spadkami wszystkich indeksów. Dow Jones stracił prawie 122 punkty.