Niecały tydzień trwała przerwa w wycenach trzech funduszy inwestycyjnych DWS: DWS Polska FIO Dłużnych Papierów Wartościowych, DWS Polska FIO Płynna Lokata oraz DWS Polska FIO Płynna Lokata Plus. Przyczyną były problemy z dwoma rodzajami obligacji strukturyzowanych, jakie znalazły się w ich portfelach. Ze względu na małą płynność tych papierów na rynku towarzystwo nie było w stanie ich wycenić. Skorzystało więc z furtki, która pozwala na czasowe zawieszenie notowań jednostek uczestnictwa – na okres nie dłuższy niż dwa tygodnie – gdy fundusz, z niezależnych od niego przyczyn, nie może dokonać wiarygodnej wyceny istotnej części aktywów.
Gdy kłopotliwych papierów udało się pozbyć, fundusze wznowiły publikację notowań na zwykłych zasadach. A co za tym idzie, ponownie możliwe stało się kupowanie i umarzanie jednostek.
Niestety, po wznowieniu notowań trzech funduszy okazało się, że obligacje nie tylko były mało płynne, ale też przyniosły duże straty. Wartość jednostek z dnia na dzień obniżyła się o 3,4 – 12,5 proc. Najgorzej wypadł fundusz Płynna Lokata Plus, który nie dość, że stracił najwięcej w marcu, to jeszcze odnotował stratę w skali roku. Dwa pozostałe fundusze w ciągu 12 miesięcy nominalnie zyskały, ale mniej niż inflacja. Tymczasem wszystkie te produkty są adresowane do inwestorów o niskiej skłonności do ryzyka.
Klienci DWS mogą pocieszać się najwyżej tym, że i tak stracili mniej niż kilka miesięcy wcześniej klienci SEB TFI. Równie bezpieczny teoretycznie fundusz SEB2 (który obecnie działa pod nazwą SEB Obligacji) od początku września do końca listopada zeszłego roku stracił niemal 35 proc. To efekt jego zaangażowania na rynku rosyjskim. Od czasu tego tąpnięcia funduszowi udało się odrobić tylko część strat.
Kłopoty, w jakie wpadli klienci DWS, przypomniały też, że z funduszu inwestycyjnego nie zawsze da się bez problemu wypłacić pieniądze. Zwykle nabycia i umorzenia jednostek są wykonywane we wszystkie dni, w które pracuje giełda. Jednak w wyjątkowych sytuacjach możliwe są odstępstwa od tej zasady.