Problem w tym, że na przestrzeni czasu kurs równowagi ulega zmianie, a w ERM2 trzeba przebywać minimum dwa lata. Konieczna może się okazać zatem zmiana kursu (możliwa praktycznie w stronę mocniejszej strony), tak jak robiły to Grecja czy Słowacja.

Konsekwencją nieodpowiedniego ustalania kursu równowagi jest możliwość napływania szerokim strumieniem kapitału spekulacyjnego. Jeżeli kurs został ustalony na zbyt słabym poziomie, może to prowadzić np. do zwiększonej presji inflacyjnej, jeżeli na zbyt mocnym – rynki finansowe mogą próbować go osłabić. Z dwojga złego – na co wskazują m.in. prace Międzynarodowego Funduszu Walutowego – korzystniejsze jest ustalenie kursu na niedowartościowanym poziomie niż na przewartościowanym.

Z prac ekonomistów wynika, że w przypadku złotego głównymi czynnikami wpływającymi na poziom kursu równowagi są rezerwy walutowe, różnica stóp procentowych między Polską a strefą euro, premia za ryzyko mierzona głównie wielkością deficytu budżetowego i długiem publicznym. – To właśnie sytuacja fiskalna będzie miała decydujący wpływ na utrzymanie stabilności kursowej w czasie pobytu złotego w ERM2 – podkreślają ekonomiści.

Z analizy czynników mogących wpływać na kurs równowagi w czasie pobytu w korytarzu walutowym wynika, że kurs ten dla złotego powinien podlegać delikatnej presji na umocnienie – to wynik nominalnej konwergencji (czyli spełnienia kryteriów z Maastricht) oraz konwergencji realnej, czyli doganiania przez Polskę gospodarek strefy euro.

Możliwość rewaluacji kursu centralnego oznacza, że jego początkowa wartość nie musi być kursem konwersji waluty narodowej na euro. Kurs konwersji może być i najprawdopodobniej będzie inny, ponieważ w ERM2 nie dochodzi do całkowitego usztywnienia kursu, może się on wahać w dość szerokim przedziale +/-15 proc. Ten – jak pokazuje praktyka – jest ustalany na poziomie zbliżonym do rynkowego. Kurs, po którym wprowadza się euro, ustalany jest mniej więcej pół roku przed samą akcesją.