Ministrowie finansów 27 państw członkowskich poparli prawie w całości propozycję Komisji Europejskiej zreformowania nadzoru finansowego w UE.
Zgodzili się, żeby powstała Europejska Rada Oceny Ryzyka Systemowego – pierwsza w historii ponadgraniczna instytucja, która ma ostrzegać przed zagrożeniami makroekonomicznymi. Będzie się składać z prezesów banków centralnych 27 państw członkowskich, szefów krajowych nadzorów finansowych, trzech nowych unijnych instytucji nadzorczych oraz przedstawicieli Komisji Europejskiej.
Sama KE chce, żeby szefem Rady był prezes Europejskiego Banku Centralnego. – Sądzę, że nasza propozycja przeważy – oświadczył Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. polityki gospodarczej i pieniężnej. Ale wątpliwości zgłosiła Wielka Brytania, która nie chce by zwierzchnik polityki pieniężnej w strefie euro decydował o regulacjach dla rynku funta. Na razie ministrowie zapisali więc, że szefem Rady będzie prezes EBC lub jednego z krajowych banków centralnych.
Ministrowie zgodzili się też na stworzenie trzech instytucji nadzorujących sferę mikro, czyli banków, ubezpieczeń i instytucji rynku kapitałowego. Będą miały swoje siedziby w Londynie, Frankfurcie i Paryżu. W ich skład wejdą szefowie krajowych nadzorów nad poszczególnymi rynkami, a szefami zostaną osoby niezależne.
Nowe instytucje nie zastąpią krajowych nadzorów, bo będą zajmować się tylko instytucjami, które działają w więcej niż jednym państwie UE. Wymieniałyby się informacjami, koordynowałyby działania, a w razie sporu pomiędzy nadzorami różnych krajów miałyby pełnić funkcję instytucji arbitrażowych. Z prawem wydawania zaleceń dla nadzorów państw członkowskich. I właśnie ten ostatni zapis nie wszystkim się podoba. Wczoraj wątpliwości zgłosiły Wielka Brytania, Słowacja, Słowenia i Rumunia. Nie chcą, aby unijna instytucja miała prawo wydawać zalecenia, które mogą mieć skutki budżetowe dla rządu krajowego. Na przykład w formie koniecznej dotacji na ratowanie jakiegoś banku.