Janosik. Reinkarnacja

26 sierpnia w Nowym Sączu odbędzie się premiera nowego filmu Agnieszki Holland i Kasi Adamik „Janosik”. Ten obraz zaskoczy widzów, którym tatrzański zbójnik kojarzy się z Markiem Perepeczką z przygodowego serialu Jerzego Passendorfera

Publikacja: 21.08.2009 01:27

Janosik. Reinkarnacja

Foto: ROL

Jest legendą. Piękny, postawny, z długimi włosami i lekko haczykowatym góralskim nosem. Żaden tam bandyta. Skazano go za zabójstwo plebana z Demanicy, ale on sam nigdy się do tej zbrodni nie przyznał. W ludowych podaniach przetrwał jako ten, który zabierał bogatym i rozdawał biednym. Miał zaledwie 25 lat, gdy go stracono. Szedł na śmierć godnie, torturowany nie zdradził kompanów, nie chciał też skorzystać z prawa łaski, bo nie wchodził w konszachty z władzą. Prawdziwy romantyczny bohater.

[srodtytul]Krótka kariera harnasia[/srodtytul]

Juraj Jánošik jest postacią autentyczną. Urodził się we wsi Terchová niedaleko Żyliny w styczniu 1688 roku. Prawdopodobnie brał udział w powstaniu Rakoczego, który na ziemiach węgierskich wystąpił przeciwko Habsburgom w 1703 roku. Janosik dołączył do oddziałów Rakoczego w 1707 roku i niedługo potem, po porażce pod Trenczynem, trafił do cesarskiej niewoli.

Wstąpił do wojska austriackiego, nie do końca wiadomo – dobrowolnie czy przymuszony przez okoliczności. Ze swoim garnizonem stacjonował na zamku w Bytczy, gdzie poznał karpackiego zbójnika Tomáša Uhorčika. Pomógł mu uciec z więzienia, potem sam zdezerterował z armii i wstąpił do jego bandy. A kiedy w 1711 roku Uhorčik postanowił wieść stabilne i uczciwe życie, Janosik został po nim harnasiem.

Napadał na bogatych – kupców, posłańców pocztowych, ludzi z plebanii. W 1713 roku został pojmany podczas odwiedzin w domu Uhorčika. 16 i 17 marca odbył się jego proces. Został skazany na śmierć, wyrok wykonano prawdopodobnie następnego dnia. Tatrzański zbójnik – ku przestrodze innych – zawisł na haku wbitym bestialsko pod żebra. Nawet jak na tamte czasy była to śmierć wyjątkowo okrutna.

Dlaczego Janosik został narodowym bohaterem Słowaków? Trudno powiedzieć. Nie był jedynym tatrzańskim her-sztem. Na przełomie XVII i XVIII wieku na terenach dzisiejszej Słowacji grasowało wiele band. Janosik nie należał nawet do najbardziej znanych harnasiów: zbójował zaledwie dwa lata. Co więcej, prawda o nim rozmija się z mitem. Nie ma żadnych świadectw historycznych, że łupy zrabowane kupcom czy możnowładcom rozdawał biednym.

Z zachowanych zapisów i akt sądowych wynika, że jedynie raz obdarował wiejskie dziewczyny pierścionkami i klejnotami. Napady były jego sposobem na życie. Nie traktował ich jak posłannictwa, a w filmie Holland i Adamik można usłyszeć, jak odradza zbójowanie młodym. „To niełatwe rzemiosło” – mówi.

Właśnie „rzemiosło”, a nie „misja”. Marzył, by się ożenić jak jego kompan Tomáš Uhorčik, przestać stale się ukrywać i zacząć wieść spokojne życie. Ale wcześniej wpadł w ręce cesarskich żołnierzy. I w oczach wielu pokoleń stał się symbolem buntu przeciwko możnym, przeciwko władzy. Człowiekiem, który igrał ze śmiercią, ukochał sobie wolność.

[srodtytul]Kolega Robin Hooda[/srodtytul]

Taki typ herosa – młodego, wolnego, burzącego się przeciw niesprawiedliwościom świata – działa na wyobraźnię. Dlatego Janosik miał w historii poprzedników i następców. I to w różnych zakątkach kuli ziemskiej.

Najsłynniejszy, przynajmniej w naszej szerokości geograficznej, to z pewnością Robin Hood. Legendarny zabijaka z lasu Sherwood żył pod koniec XII wieku. Banita pozbawiony majątku mocno uprzykrzał życie szeryfowi z Nottingham, kochał piękną Marion, grabił bogatych i wspomagał biednych, a w końcu został ułaskawiony przez powracającego do ojczyzny króla Ryszarda Lwie Serce.

Stał się bohaterem blisko 800 dzieł literackich, w XX wieku trafił na ekran, a nawet do gier komputerowych. I lepiej przemilczeć „hańbiące” doniesienia niektórych „mało odpowiedzialnych”, igrających z mitami i ze zbiorową wyobraźnią historyków, którzy twierdzą, że wcale nie żył w czasach Ryszarda Lwie Serce, tylko później, a na dodatek był jedynie rzezimieszkiem, przed którym równo drżeli wszyscy mieszkańcy Nottingham.

Podobnych bohaterów mają i inne kultury. Japończycy kochają swoich Robin Hoodów – Ishikawę Goemona i Nezumi Kozo. Pierwszy z nich – ulubiony bohater sztuk kabuki – w XVI wieku zabił szoguna despotę Hideyoshiego. Drugi był XIX-wiecznym złodziejaszkiem, który okradł ponad 100 samurajów. Obaj zyskali sławę azjatyckich bohaterów, obaj zostali straceni. I dziś trafiają do supernowoczesnych gier wideo.

Duża rzesza janosików wywodzi się też z kultury południowoamerykańskiej. Grasowali na terenach Urugwaju, Argentyny, Brazylii, często uchodząc za bojowników sprzeciwiających się kolonizatorom. Była wśród nich również kobieta – Martina Chapanay. Do jej grobu nadal pielgrzymują tłumy.

[srodtytul]Narodowy mściciel[/srodtytul]

Nasz słowiański rozbójnik doskonale wpisuje się w ten wzorzec ludowego bohatera. Związany z Tatrami, czasem nawet bywa przez nas niesłusznie zawłaszczany. Obraz zawadiackiego mściciela biednych narysował w świadomości współczesnych Polaków Jerzy Passendorfer, wcześniej kojarzony głównie z adaptacjami prozy Żukrowskiego – filmami „Skąpani w ogniu”, „Barwy walki”, „Kierunek Berlin”.

Jego zrealizowany w 1974 roku 13-odcinkowy serial, a następnie film, „Janosik” utrwalał legendę zbójnika w wersji przygodowo-społecznej. Co więcej, dodawał do niej wątki narodowe. Passendorfer przeniósł akcję w XIX wiek, dzięki czemu Janosik mógł się stać bohaterem polskich wyzwoleńczych zrywów, walczącym nie tylko z murgrabią, ale również z regularną armią austriacką.

Realizatorzy zadbali o godną oprawę – zdjęcia trwały trzy lata, uszyto tysiące kostiumów, przygotowano broń – białą i palną, w filmie wystąpiło kilkudziesięciu aktorów, w scenach zbiorowych brało udział nierzadko po kilkuset statystów. Jaki polski serial może sobie dzisiaj pozwolić na taką wystawność?

Jednak z perspektywy lat okazało się, że największym atutem „Janosika” był odtwórca głównej roli. Marek Perepeczko miał 190 cm wzrostu, a jak stanął z ciupagą na turniach, to wzdychało do niego kilka pokoleń pań i panienek. Ta rola przylgnęła zresztą do aktora na długo, jak Kloss do Stanisława Mikulskiego czy Janek Kos do Janusza Gajosa.

– To miała być bajka, ładnie opowiedziana, kolorowa, w miarę bezproblemowa, mimo że filozofia bardzo pachnie pewną popularną ideologią, która nas trzymała przez pół wieku – mówił Marek Perepeczko po latach. – I już nic nie poradzę na to, że ludzie pamiętają mnie jako Janosika.

[srodtytul]Współczesny watażka[/srodtytul]

Film Passendorfera nie był oczywiście pierwszym, do jakiego trafił ten słowiański bohater. Pojawił się na ekranie już w 1921 roku w słowackim „Janosiku” wyreżyserowanym przez Jaroslava Jerry’ego Siakeľa. Potem były kolejne czeskie bądź słowackie podejścia: w 1935 i 1963 roku. W latach 50. Włodzimierz Haupe przygotował animowaną opowieść o Janosiku. Razem z reżyserką i scenografką Haliną Bielińską zrobił lalkową inscenizację o dzielnym harnasiu, który walczy z możnym panem gnębiącym tatrzańskich górali.

Nowy film Agnieszki Holland i Kasi Adamik nosi podtytuł „Prawdziwa historia”. I naprawdę niewiele ma wspólnego z socjalistycznymi wersjami Janosika adresowanymi głównie do bardzo młodych widzów. Scenariusz napisany przez słowacką scenarzystkę i reżyserkę Evę Borušovičovą opiera się na historycznych faktach. Borušovičova pracowała nad tekstem siedem lat, dokumentując temat i odwiedzając miejsca, w których żywa jest legenda Janosika.

– To był bardzo piękny, poetycki tekst – ocenia Agnieszka Holland. – Miał w sobie coś z atmosfery starych czeskich filmów, a jednocześnie słowacką lekkość. Ja zresztą do słowackiej kultury mam słabość. Jestem pod urokiem tamtejszych ludowych ballad, w których jest wszystko – poezja, absurd, okrucieństwo.

Holland i Adamik robiły „Janosika” – z przerwą – przez siedem lat. Producentem filmu został Słowak Rudolf Bierman. Budżet wynosił 2,4 mln dolarów, tj. ok. 10 mln zł. Dołożyły się słowackie Ministerstwo Kultury i parlament. W październiku 2002 roku ekipa wyjechała na plan. Ale okazało się, że budżet był niedoszacowany, a kilku inwestorów, w tym z ogarniętej kryzysem kinematografii polskiej, zawiodło. Bierman złożył broń, produkcję przerwano.

Do nakręconych materiałów – bardzo zresztą pięknych – wrócono dopiero po kilku latach. Po bardzo długich negocjacjach prowadzonych przez amerykańską firmę prawniczą prawa do filmu, a także wszystkie dekoracje, kostiumy i rekwizyty przejął polski producent – firma Apple Film Production. „Janosik. Prawdziwa historia” powstała ostatecznie w koprodukcji polsko-czesko-słowacko-węgierskiej.

Latem 2008 roku ekipa znów wyjechała na plan. I stał się cud. Czas jakby stanął w miejscu. Aktorzy zmieścili się w dawne kostiumy, a ich twarze nie wymagały odmładzających zabiegów charakteryzatorskich.

Widz nie rozpozna, które sceny zostały nakręcone na przełomie lat 2002/2003, a które ostatnio. Idealnie pasują też do siebie przepiękne zdjęcia Martina Strby, realizowane w zamkach w Wiśniczu i Niedzicy, w Nowym Sączu, Zakopanem i Dolinie Chochołowskiej.

W filmie wystąpiła plejada aktorów słowackich i polskich. Janosikiem, jakże innym od grubo ciosanego Marka Perepeczki, jest Václav Jiráček, Uhorčikiem – Ivan Martinka. W innych bohaterach widzowie rozpoznają (albo nie, bo niektórzy zmienili się niesamowicie): Michała Żebrowskiego, Maję Ostaszewską, Katarzynę Herman, Danutę Szaflarską, Eryka Lubosa, Rafała Maćkowiaka, Małgorzatę Zajączkowską, Krzysztofa Stroińskiego.

A jaki jest nowy „Janosik”? Zupełnie inny niż Passendorfera. Daleki od legendarnego awanturnika rodem z dziecięcej bajki. Bardziej współczesny. Zagubiony w świecie, szukający swojego miejsca, świadomy, jak tragicznych dokonuje wyborów. Pełen marzeń i niespełnionych snów. Ale o tym widzowie wkrótce będą mogli przekonać się sami. „Janosik. Prawdziwa historia” wchodzi na ekrany 4 września.

Jest legendą. Piękny, postawny, z długimi włosami i lekko haczykowatym góralskim nosem. Żaden tam bandyta. Skazano go za zabójstwo plebana z Demanicy, ale on sam nigdy się do tej zbrodni nie przyznał. W ludowych podaniach przetrwał jako ten, który zabierał bogatym i rozdawał biednym. Miał zaledwie 25 lat, gdy go stracono. Szedł na śmierć godnie, torturowany nie zdradził kompanów, nie chciał też skorzystać z prawa łaski, bo nie wchodził w konszachty z władzą. Prawdziwy romantyczny bohater.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy