Główną zaletą programów systematycznego oszczędzania, oferowanych przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych, jest ograniczenie ryzyka, że kupimy jednostki po zbyt wysokiej cenie. Dzięki temu, że nabywamy je regularnie (zazwyczaj co miesiąc), cena się uśrednia. Ale daje to dobry efekt tylko wtedy, gdy przy kolejnych wpłatach do funduszu jednostki są tańsze. Bo jeśli są coraz droższe, średnia cena zakupu będzie wyższa niż w przypadku, gdybyśmy od razu wpłacili do funduszu cały kapitał. Gdy wycofamy się z funduszu w czasie hossy, mniej zarobimy. Jeśli zastanie nas bessa, więcej stracimy.
– Regularne inwestowanie nie jest cudownym sposobem na zyski, ale pozwala ograniczyć straty w czasie bessy lub załamania cen akcji. Niestety, jego zalety są widoczne prawie wyłącznie w czasie dekoniunktury lub znacznych wahań indeksów, natomiast wady widać podczas zwyżek. Większość osób zaczyna swoje inwestycje u schyłku hossy. I wtedy właśnie należałoby korzystać z tego sposobu inwestowania – mówi Michał Duniec, analityk Analiz Online, firmy monitorującej branżę funduszową.
Przedstawiciele TFI przekonują jednak, że PSO to dobre rozwiązanie także w czasie wzrostu indeksów giełdowych.
– Podstawowe zalety systematycznego oszczędzania, takie jak niskie wpłaty miesięczne, uśrednianie ceny zakupu jednostek oraz systematyczność pozwalająca w dłuższym terminie zgromadzić pokaźny kapitał, powodują, że jest to produkt zarówno na okres bessy, jak i hossy – twierdzi Krzysztof Stupnicki, prezes Amplico TFI.
I teraz, kiedy klienci zaczynają powoli wracać do funduszy, towarzystwa przygotowują promocje swoich planów systematycznego oszczędzania. A te, które do tej pory programu nie mają, przygotowują się do jego uruchomienia.