Kryzys w blasku złota

Amerykanie zawsze ruszali na zakupy świąteczne po Święcie Dziękczynienia. Dla handlu to początek hossy. Ale nie w tym roku. W dwa tygodnie po świętach sklepy z biżuterią, zabawkami i ubraniami świecą pustkami

Publikacja: 13.11.2009 03:01

Na ekskluzywnej, nowojorskiej Piątej Alei ruch taki sam, jak zawsze. Tyle, że klienci niechętnie rob

Na ekskluzywnej, nowojorskiej Piątej Alei ruch taki sam, jak zawsze. Tyle, że klienci niechętnie robią zakupy (fot: Daniel Acker)

Foto: Bloomberg News

Za oceanem padają kolejne banki. Bezrobocie najwyższe w historii, sklepy wabią klientów kosztem drastycznego spadku zysku. Te najdroższe zmniejszyły zamówienia, bo nie chcą zostać ze stosami niesprzedanego towaru, tak jak było przed rokiem.

Ekonomiści są podzieleni. Nouriel Roubini, człowiek, który przewidział kryzys finansowy, upiera się, że do wyjścia z niego jeszcze daleko. Inni, jak Carl Riccadonna, szef analityków amerykańskich w Deutsche Bank Americas, pokazują świeże oficjalne dane: PKB w trzecim kwartale wzrósł o 3,5 procent i zwiększał się już od czerwca. Ich zdaniem najgorsze już minęło.

[srodtytul]Tanio, coraz taniej[/srodtytul]

Amerykanie są raczej pesymistami. Trudno im się dziwić. Droższe zrobiły się wakacje, bo dolar znów stracił na wartości. Domy niby nie tanieją, ale przed kolejnymi pojawiają się tabliczki „Bank Owned“. Przejęte przez bank. Gospodarka może i się rozwija, ale pracy nie tylko nie przybywa, ale wiele osób może ją stracić. Na początku przyszłego roku co najmniej co dziesiąty Amerykanin, który będzie chciał pracować, nie będzie w stanie znaleźć żadnego zajęcia.

– Zapasy przestały rosnąć, nawet powoli zaczynają się zmniejszać. To jedna z oznak odbudowującej się gospodarki – argumentuje Riccadonna. Tego samego zdania jest prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke. W wywiadzie dla sieci CNN mówił wyraźnie odprężony: – Popyt oraz produkcja wyraźnie się stabilizują.

[wyimek]Spowolnienie gospodarcze to nie czas na luksusowe zakupy. Nawet takie za 100 dolarów [/wyimek]

Nawet eleganckie sklepy na Piątej Alei kuszą wyprzedażami, a do reklamowanych na wystawach obniżek dodają kolejne. Ich wysokość zależy od tego, czy klient jest zagranicznym turystą, czy płaci gotówką albo czy suma jego zakupów, i to niekoniecznie z jednego dnia, przekroczyła 200 dolarów. Kiedy przychodzi do płacenia, okazuje się, że kolejne zniżki się sumują. Handel walczy o przetrwanie.

– Jeśli nie widzę, że ceny zostały obniżone o ponad 20 procent, w ogóle nie wchodzę do sklepu – mówi Graciela Martinez przebierająca w elegancko wyeksponowanych dziecinnych ubrankach w domu towarowym Lords & Taylor. Polo by Ralf Lauren, Hillfiger, Petit Bateau to wprawdzie nie Kenzo czy Dior, ale do tanich nigdy nie należały. Tutaj ceny zostały obniżone co najmniej o połowę. Za kilkanaście dolarów można kupić strój, jakiego nikt nie będzie miał na podwórku.

[srodtytul]Po pierwsze: nie wystraszyć klienta [/srodtytul]

Tam, gdzie właściciele sklepów nie są hojni, klientów jest jak na lekarstwo. Nikt nie pcha się do udrapowanych kreacji w butikach Chanel czy Versace. Wypoczęte, smukłe i wysportowane bez względu na wiek blondynki z Park Avenue albo rubaszne paniusie z wyraźnym teksańskim akcentem od niechcenia muskają te dzieła sztuki tekstylnej. Jeśli któraś z nich zatrzyma się na dłużej przy konkretnym modelu, sprzedawczyniom wyraźnie zaostrza się spojrzenie. Zbliżają się do klientek wówczas, kiedy te zaczynają się rozglądać. Sprzedawczynie są znacznie bardziej dyskretne niż w czasach prosperity. Wyraźnie mają zapowiedziane: nie wystraszyć klienta. Ale przy kasach nie widać nikogo.

W dziale kosmetycznym Saks Fifth Avenue najnowsze perfumy Prady L’eau Ambree po 100 dolarów za 100 ml nie budzą zainteresowania. Nie ma znaczenia, że pięknie pachną i można je kupić tylko u Saksa, a do głównego zakupu dochodzi jeszcze paczka najróżniejszych próbek i prezentów. To nie czas na luksusowe zakupy. Nawet takie za 100 dolarów.

[srodtytul]Szybka gotówka[/srodtytul]

Dla potrzebujących gotówki pojawiły się oferty szybkiego kredytu na krótki okres, najczęściej do kolejnej pensji. Minimum formalności i pieniądze w kilka godzin są na koncie. Wszystko prościutkie do załatwienia, wystarczy kliknąć w kilka okienek w Internecie. Mimo rekordowo niskich stóp procentowych w USA, cena takiego finansowego zasilenia jest wysoka. Nigdy mniej niż 30 procent miesięcznie, do tego dochodzą koszty udzielenia kredytu bez poręczenia. W Stanach Zjednoczonych to wręcz lichwa. Banki przestrzegają przed takim zasilaniem konta. „Jeśli pracodawca płaci ci co dwa tygodnie, lepiej zwróć się do niego o chwilówkę. Zapłacisz wtedy nie więcej niż 3 – 4 procent“ – czytamy na stronie porad finansowych dla osób, którym nagle zabrakło pieniędzy.

Co jednak robić, kiedy pracę się straciło, a na przykład zabrakło na zapłacenie rachunku za telefon komórkowy? A dla wielu osób komórka to ostatni łącznik z lepszym światem.

Ulica 47., łącząca Czwartą i Piątą Aleję, zawsze była miejscem, gdzie szło się oglądać piękną biżuterię. Raczej oglądać, a nie kupować, bo bliskość Cartiera, Tiffany’ego czy Van Clef & Arpels podbijała ceny. Tutaj jednak sprzedający nie byli tak nieznośnie eleganccy i nie taksowali klienta po to, aby doprowadzić go do gablotki odpowiadającej jego finansowemu statusowi. Teraz chodnik przed sklepami, których wystaw nie powstydziliby się jubilerzy z Golden Souk w Dubaju, opanowali przysadziści panowie w skórzanych kurtkach, do złudzenia przypominających cinkciarzy spod peweksów z czasów poprzedzających transformację w Polsce. Szukają kontaktu wzrokowego z przechodniami i mruczą pod nosem: „Buy gold, buy gold, buy gold...“ albo: „Compro oro, compro oro, compro oro...“

Na wystawach sklepów także ogłoszenia „Cash for Gold“ gotówka za złoto. Złotą biżuterię można sprzedać albo zastawić. Wysokość pożyczki pod zastaw stanowi zazwyczaj nie więcej niż 20 – 25 procent ceny. Klientami są Amerykanie albo Latynosi mieszkający w Ameryce, którzy wynoszą z domu wartościowe przedmioty, żeby przetrwać do następnej wypłaty pensji lub zasiłku dla bezrobotnych.

Złota biżuteria była zawsze w USA popularnym prezentem. Dzisiaj, kiedy cena przekroczyła tysiąc dolarów za uncję, nawet zwyczajny cienki łańcuszek nabrał wartości. Zastawiając cacko wyceniane na 350 dolarów, można dostać 30 – 40 dolarów pożyczki. Prawo Stanu Nowy Jork stanowi, że nie może ona kosztować więcej niż 4 proc. miesięcznie. W sąsiednim Massachusetts już 10 proc. – Tylko co czwarty, piąty klient wraca po taki przedmiot – mówi sprzedawca sklepu Gem w Brooklynie. Stąd kartki z napisami: wyprzedaż biżuterii, rabat 70 procent. Naturalnie nigdy nie wiadomo, od jakiej podstawy, ale mimo rekordowych notowań złota biżuteria nagle zrobiła się tania.

[srodtytul]Zapchane lombardy[/srodtytul]

Nie tylko biedni pozbywają się kosztowności. Na wystawach lombardów roleksy, precjoza od Cartiera wystawione w oryginalnych opakowaniach. Lombardy przyjmują także dzieła sztuki, które dopiero wtedy opuszczają dom sprzedającego, kiedy znajdzie się chętny do ich kupienia.

– Banki, kiedy mają pożyczyć pieniądze, zadają mnóstwo niedyskretnych pytań. Mnie nie obchodzi nic, poza tym, czy zastawiany przedmiot nie pochodzi z kradzieży – mówi Robin Russo, właścicielka sieci lombardów w stanie Nowy Jork. – Najczęściej właściciele chcą pogadać, pożalić się. Za każdym z tych przedmiotów kryje się jakaś smutna historia. Oczywiście każdy chce jak najlepszej ceny, a sprzedający często są na granicy załamania nerwowego – mówi Aaron Fisher z „Gems for you“ na Manhattanie.

Linda Tillman z 4th and Atlantic Pawnbrokers z Brooklynu próbuje obalić mit o chciwości prowadzących lombardy. – Takich sklepów jak mój jest coraz więcej, to nieprawda, że zgarniamy krocie. W Nowym Jorku oprocentowanie jest tak niskie, że ledwo możemy przetrwać. To ryzykowny biznes – tłumaczy.

Właściciele lombardów z niepokojem obserwują ceny złota. Nie wierzą albo udają, że nie wierzą, że będzie ono nadal drożało. Że może sięgnąć nawet 2 tysięcy za uncję. – Ale i teraz, żeby je kupować, musimy wykładać coraz więcej pieniędzy. Co zrobię, kiedy właściciel nie przyjdzie po zastawione przedmioty? – mówi Tillman.

[srodtytul]Dolar przyjazny dla cudzoziemca[/srodtytul]

Przy wystawach i w sklepach najwięcej jest cudzoziemców. Tani dolar powoduje, że zakupy dla większości Europejczyków są znacznie tańsze, niż gdyby je zrobili w którymkolwiek kraju Starego Kontynentu. Słychać przede wszystkim Francuzów i Niemców, Kanadyjczyków żartujących, że nareszcie mogą pomóc amerykańskiej gospodarce. Na zakupy na Manhattan przyjeżdżają również całe rodziny brazylijskie, kolumbijskie i argentyńskie. Nie brak Japończyków, którzy chociaż tutaj mogą cieszyć się z wyjątkowo silnego jena.

To oni głównie paradują potem z pakunkami z logo Gucci, Prady, które upychają do wyładowanych walizek. Dla Amerykanów europejskie marki przez lata dostępne bez żadnego problemu zrobiły się zaporowo drogie. Większość z nich nie ma wątpliwości, że takie zakupy muszą odłożyć na ładnych kilka lat.

Do kiepskich nastrojów przykłada się jeszcze fatalna pogoda. Jest ciepło, ale leje, jakby nagle tajfun zawrócił znad Pacyfiku. Ale Piątą Aleją suną jedna za drugą puste taksówki, scena jak z filmu science fiction, bo w Nowym Jorku w deszczu taksówek było zwykle jak na lekarstwo. To też oznaka kryzysu. Tylko korki na Manhattanie pozostały jak w czasach prosperity.

[i]-Danuta Walewska z Nowego Jorku[/i]

Za oceanem padają kolejne banki. Bezrobocie najwyższe w historii, sklepy wabią klientów kosztem drastycznego spadku zysku. Te najdroższe zmniejszyły zamówienia, bo nie chcą zostać ze stosami niesprzedanego towaru, tak jak było przed rokiem.

Ekonomiści są podzieleni. Nouriel Roubini, człowiek, który przewidział kryzys finansowy, upiera się, że do wyjścia z niego jeszcze daleko. Inni, jak Carl Riccadonna, szef analityków amerykańskich w Deutsche Bank Americas, pokazują świeże oficjalne dane: PKB w trzecim kwartale wzrósł o 3,5 procent i zwiększał się już od czerwca. Ich zdaniem najgorsze już minęło.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy