Ten rok przyniósł w jednej z największych telewizyjnych grup na polskim rynku dużo zmian. Analitycy mało entuzjastycznie przyjęli np. informację o tym, że TVN ma się niedługo stać wyłącznym właścicielem platformy cyfrowej „n”. Powodem krytyki jest zbyt wysoka – ich zdaniem – cena, jaką telewizyjna grupa zapłaci za brakujące udziały w „n”.
TVN spokojnie zniósł jednak lawinę krytyki. Nie pierwszy raz robi coś, co rynek krytykuje. W 2001 r. branża sceptycznie podchodziła przecież do pomysłu stworzenia pierwszej na polskim rynku informacyjnej telewizji TVN24, dziwiła się też, gdy trzy lata temu TVN przejmował Onet.pl.
TVN ruszał na rynku, na którym obok TVP działał już Polsat i długo walczył o poszerzenie zasięgu tak, by móc konkurować z największymi. Kiedy 1997 r. to się udało, TVN zaczął tworzyć w Polsce zupełnie nową telewizję. Pierwszy odważył się pokazać reality-show („Big Brothera”), a 11 września 2001 r. jego stacja informacyjna wzorem zachodnich kanałów nieprzerwanie relacjonowała atak na World Trade Center, „Fakty” wywołały konkurencję na rynku informacji.
Potem spółka zadebiutowała na parkiecie, gdzie dziś jest częścią indeksu największych spółek. Postawiła na szybki rozwój kanałów tematycznych. Wykreowała wiele seriali i programów rozrywkowych (jak chociażby „Taniec z gwiazdami”). Choć nie wszystkie eksperymenty kończyły się szczęśliwie, dziś zatrudniająca ponad 2 tys. osób grupa TVN z przychodami po trzech kwartałach na poziomie 1,44 mld zł i głównym kanałem z udziałem w ogólnopolskiej widowni w wysokości 19,01 proc. (dane za październik, za AGB Nielsen Media Research) jest jedną z największych grup TV w kraju.
Teraz TVN zmienia kurs – ma nowego prezesa (następcą Piotra Waltera jest Szwajcar, Markus Tellenbach) i nowy cel, którym jest zmiana struktury przychodów, tak żeby w 2012 r. połowa z nich pochodziła z innych źródeł niż rynek reklamy (teraz to ponad 61 proc. przychodów grupy).